... się nie zdarza, tak jak nie da się wejść dwa razy do tej samej rzeki. Za przyczyną pandemii świat zmienia się z dnia na dzień. Ten najbliższy, bo odchodzą znajomi, i ten dalszy,w którym ludzie cierpią z powodu utraty pracy, czasem dorobku całego życia. Zmienia się styl pracy, bo okazuje się, że biuro można mieć w domu, a pracować w piżamie i kapciach. Można się też tak uczyć. Firmy dzięki temu oszczędzają, bo nie trzeba ogrzewać budynków, nie zużywa się prądu, ale tracą pracownicy, pozbawieni kontaktów społecznych. Zdalne nauczanie czyni ogromną krzywdę dzieciom. I nie mam tu na myśli braków w edukacji, bo te zawsze można nadrobić. Natomiast nie do odrobienia są umiejętności społeczne - kontakty towarzyskie, umiejętność zawierania przyjaźni ze wszystkimi etapami pośrednimi, rozwiązywania konfliktów, oceny sytuacji społecznych. Czego Jaś się nie nauczy, tego Jan nie będzie umiał.
W mojej psychice ten czas też zostawi paskudny ślad. Młodzi nazywają to zrytym beretem.😂 Mam już serdecznie dość obostrzeń, powszechnego bajzlu i ludzkiej głupoty w kwestii szczepień. Czasem mam wrażenie, że kto nie przechorował zakaźnej choroby zanim była na nią szczepionka, ten jest hermetyczny na wiedzę. Ale czy naprawdę trzeba sobie złamać nogę, żeby docenić dobrodziejstwo gipsowego opatrunku?
Zapisałam się na szczepienie. Obserwując to, co dzieje się w grupie 80+, doszłam do wniosku, że przy dobrych wiatrach mam szansę załapać się na tę narodową akcję pod koniec roku. Oczywiście, pod warunkiem, że uda mi się dożyć.
Bądźcie zdrowi!💟