środa, 25 sierpnia 2021

62. Dysonans

 Czekałam na męża pod sklepem, kiedy minął mnie chłopak tak na oko siedemnastoletni. Drobny blondyn z modną fryzurą przyodziany w dresową bluzę z wizerunkiem żołnierza w hełmie z biało- czerwonym otokiem i wielkim napisem "Chwała bohaterom".

Chłopak mnie minął, przeszedł na drugą stronę ulicy i tam spotkał kolegów. Zaczęli się głośno  witać. Nie chcielibyście tego powitania słyszeć. To był jeden wielki stek najbardziej  ordynarnych przekleństw. Podły, najpodlejszy język.

Słysząc to, pomyślałam o ojcu mojego męża, który był powstańcem warszawskim. Jednym z tych bohaterów, których chwałę głosił napis na bluzie tego niepozornego nastolatka. Co by poczuł, widząc tę scenę?

niedziela, 22 sierpnia 2021

61. Codzienności

           Zwykle  staram się unikać oglądania wiadomości politycznych, ale  nie jestem w stanie pominąć tego, co dzieje się na białorusko-polskiej granicy. Rozumiem, że  na szerokie otwarcie granicy rząd nie ma ochoty, bo by stracił poparcie "prawdziwych" Polaków i "szczerych" patriotów, a przecież  teraz toczy się  gra o tron i na spadek poparcie partia rządząca nie może sobie pozwolić. Z drugiej strony nasi  panujący na pewno zdają sobie sprawę z tego, że przyjęcie większej liczby uchodźców wprowadziłoby w naszym, pełnym starego i nowego ładu, kraju niesamowity bałagan. 

           Ale niech mi ktoś powie, w jaki sposób kilkadziesiąt osób może zagrozić niemal 40 milionom tubylców? Dlaczego ci ludzie muszą koczować, otoczeni przez zamaskowanych i uzbrojonych funkcjonariuszy SG? Dlaczego nie można im dostarczyć pomocy humanitarnej? Bo sił nabiorą i ruszą na owych funkcjonariuszy z dziką furią, a potem przedrą się w głąb kraju, siejąc strach i spustoszenie?

        Ludzie, ludziom gotują ten los...

***

       Zakończyła się moja kuchenna odyseja! Jeszcze brakuje paru drobiazgów, ale mogę zrobić obiad, ugotować jajka i umyć naczynia w zlewie!!! Zmywarki nie miałam i mieć nie będę, bo gabaryty kuchni i łazienki na to nie pozwalają. Pralka, i to najmniejsza Candy, musi być w kuchni, bo łazienkę też mam olbrzymią. ;)  Ale jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma.   W sumie to nawet jestem zadowolona z tego, że żyjemy na 56 metrach kw, bo jak widzę moją kuzynkę zmywającą hektary podłóg, to jednak cieszę się, że nie są moje. Jej kuchnia ma tak na oko ze 25 m kw, a  sypialnia nie mniej niż 30. O innych pokojach wolę milczeć. ;)

***

         Moi Młodzi od tygodnia są w Chorwacji. Chyba ósmy raz w tym samym miejscu i tym samym apartamencie. Jeżdżą tam niemal jak do siebie. Dostałam dziś filmik, na którym Najmłodszy (już dziewięciolatek) skacze z "dmuchańca" do morza. Z wysokości około 4 metrów.  Wczoraj skakał ze skały na "deskę".  

            Zadzwonili do mnie wieczorem, więc miałam okazję  powiedzieć, że kupiłam mu tablice matematyczne  dla klas VII, VIII, liceum i technikum. Takie z wzorami. A on mi na to, że chciał tablice trygonometryczne.

            Kurtyna!

***

      Najstarsza wnuczka pracuje, co kilka dni wpada do nas na obiad, a wyjazd   na wakacje planuje we wrześniu. Młodsza siostra i brat będą jej zazdrościć, że rok akademicki zaczyna się w październiku.

     My też wybieramy się w Polskę we wrześniu. Jeśli nie dopadnie nas czwarta fala.



czwartek, 5 sierpnia 2021

60. Taki rodzaj troski

     W poniedziałek  zadzwonił telefon i miła Pani Pielęgniarka poinformowała mnie, że już jest mój wynik z histopatologii,  i że w środę rano mam się pojawić w gabinecie, bo doktor chce ze mną porozmawiać. Tyle tylko, że mój  Ulubiony Chirurg  jest na urlopie i byłam z nim umówiona na 16 sierpnia... Nogi się pode mną lekko ugięły, bo dotąd wszystkie wyniki odbierałem w recepcji o nikt nigdy nie dzwonił do mnie, żeby mi powiedzieć, że wynik już czeka.  Tyle tylko, że nigdy dotąd  nie miałam raka... Może  wyniki z histo z diagnozą "Rak" trafiają do pacjenta przez lekarza? - starałam się myśleć.  Jednak "samo mi się myślało", że czeka mnie kolejne cięcie,  bo były zmiany w marginesach.  I zwyczajnie się bałam.  Po dwóch nieprzespanych nocach, bladym świtem zameldowałam się u Pani Pielęgniarki. I co się okazało? Ano wynik jest taki, jakiego należało się spodziewać! Rak wycięty, marginesy czyste. A to nagłe wezwanie? A to po to, "Żeby się pani nie denerwowała,  czekając". Ufff. Już się nie denerwuję.  Teraz tylko raz na pół roku wizyta u dermatologa-onkologa i obserwacja blizny.

Zdrowia Wam życzę! ❤🍀❤