Siedzę sobie sama w domu, oglądam "Szkło kontaktowe", bo lubię i wracając do poprzednich dwunastu miesięcy dochodzę do wniosku, że mimo wszystko nie był to zły rok. Przede wszystkim dlatego, że nas nie ubyło. Wprawdzie niektórych dopadł covid, ale wyszli z niego obronną ręką. Nie byłam na wakacjach, bo tak wyszło, ale za to miałam przez dwa miesiące bardzo ciekawą pracę. Usłyszałam niefajną diagnozę, ale pozbyłam się dziada i mam nadzieję, że nie wróci. Poznałam kilka interesujących, wartościowych osób i myślę, że te znajomości przetrwają. Synowa miała wypadek, ale powoli wraca do zdrowia i jest nadzieja, że latem będzie mogła wrócić do pracy i do treningów. Jesteśmy. Trwamy.
Nigdy nie jest tak, że jest absolutnie różowo. Ważne jak podchodzimy do problemów i trosk. Trzeba się umieć cieszyć małym - pogodą, uśmiechem przypadkowo spotkanego człowieka, czyjąś uprzejmością w tramwaju czy w sklepie, tym, ze mamy do kogo zadzwonić albo napisać ciepłe słowo na fb.
Życzę Wam, żebyście umiały i umieli cieszyć się drobiazgami, które przyniosą Wam nadchodzące dni.💖💖💖