Stokrotka zapytała mnie, czy ciągle jestem taka zapracowana. Niestety, jestem. Prowadzę zajęcia w moich grupach, a mam ich pięć. Z dwiema osobami mam zajęcia indywidualne. W poprzednim i w tym tygodniu zastępuję koleżankę, która ma urlop, a w cały przyszły tydzień będę miała zajęcia z przyszłymi studentami jednej z naszych wyższych uczelni. Zajęcia mam w trzech miejscach i zdarza mi się biegać w tę i z powrotem. Codziennie kończę o... 18.30. Nie! Przepraszam! W sobotę pracuję tylko do 15.45.🙆 Nigdy tyle nie pracowałam, ale też nigdy nie pracowałam z ludźmi, którzy chcą się uczyć. Bo z dzieciakami w szkole to wiecie, jak jest. To, co teraz robię, to zupełnie inny rodzaj nauczania. Inna metodyka, inny cel, inni ludzie.
Tak, jestem zmęczona. Tak, wiem, trzeba się oszczędzać i dbać o zdrowie, jeść i wysypiać się. Za dwa tygodnie będę miała tylko moje grupy, będę zaczynała pracę około 10.00 i nareszcie odpocznę. Jak długo będą chętni do nauki polskiego? Trudno powiedzieć. Nie wiem, jak długo będę pracować. Pewnie dopóki dam radę i dopóki będą mnie chcieli.
A jutro rano czeka mnie grupa Ukraińców, potem pewna pani z Portugalii, potem znowu Ukraińcy i na koniec Meksykanin i Włoszka, czyli narzędnik liczby mnogiej, utrwalenie odmiany rzeczowników, nazwy miesięcy, rozmowy o pogodzie i czas przyszły. Od 9.15 do 20.00 z małymi przerwami.☕🍩 A o 20.00 przyjedzie po mnie mąż.😀