W tym roku dość wcześnie poczułam na klatce schodowej zapach gotowanej kiszonej kapusty. Niechybny znak, że idą święta. I mnie już pora zacząć o nich myśleć, bo w tym roku Wigilia będzie u nas. Rok temu święta zostały odwołane przez chorobę w rodzinie. Covid dopadł wtedy Najstarszą i po raz kolejny mieliśmy video święta. W tym roku będziemy w komplecie, bo mój osobisty mąż już za tydzień na stałe wraca do kraju! Po ośmiu latach!
Teraz pora na pisane listów do Mikołaja😉 i robienie zakupów. Pierwszym zakupem będzie na pewno kiszona kapusta na pierogi. Zrobię ich pewnie kilkaset sztuk, żeby nie zabrakło. Do tego uszka do barszczu w podobnej ilości. Przygotowaniem reszty dań podzielimy się z synową.
Mimo wszystko będą to trochę smutne święta, bo w tym roku ubyło w naszej rodzinie jednej Osoby. Jednej, ale dla mnie bardzo ważnej. Cóż... Życie...
Póki co, cieszymy się codziennością, która bywa ciepła, miła, a czasem zabawna. Dziś odwiedziła mnie Najstarsza, z którą od czasu do czasu spędzam popołudnie na ploteczkach. Kilka dni temu Najmłodszy pokazał, że rośnie nam zakręcony profesor - przyszedł ze szkoły w jednym kapciu, w jednym bucie. Bo zagadał się z kolegą. Ani śnieg, ani błoto, ani mokra stopa jakoś mu nie przeszkadzały.😃
Synowa zaczęła sezon zimowego pływania. Wyobrażacie sobie, że można o tej porze roku pływać w jeziorze? I na dodatek mieć z tego przyjemność? I dobywać pierwsze miejsca w takich zawodach? Podziwiam ją i... zazdroszczę.
Jakoś w tym roku jesień nastraja mnie optymistycznie.😀