Lubię cmentarze. Gdziekolwiek jestem, staram się pójśc na miejscowy cmentarz. Lubię cmentarz, na którym są pochowani moi Rodzice i Dziadkowie, bo tam "sami swoi" i niemal z każdą osobą wiążą się moje osobiste wspomnienia.
Lubię krakowski Cmentarz Rakowicki, na którym pochowany jest Jan Matejko ale też ksiądz Andrzej Szpak, Zbigniew Wodecki, Marek Grechuta i wiele innych osób, które tworzyły polska kulturę, naukę.
Znam cmentarz Łyczakowski, na którym znalazłam nagrobek z jakże wymowną inskrypcją: "Jan Kowalski Obywatel miasta Lwowa". Znam cmentarz Janowski, na którym pierwszy raz w życiu widziałam groby w klatkach.
Wzrusza mnie malutki cmentarz żydowski w małej miejscowości na Dolnym Śląsku, bo związane są z nim piękne, romantyczne, ale i tragiczne historie.
Lubię naszCmemtarz Centralny. Największy w Polsce, jeden z największych na świecie. Tu swoje ostatnie miejsce znalazło ponad 300 tysięcy mieszkańców Szczecina. Tu realizujemy piękną inicjatywę Drzewek Pamięci. Wczoraj uczestniczyłam w sadzeniu czterech kolejnych dębów, które upamiętniają wybitnych, zasłużonych dla miasta ludzi.
Tradycją jest odwiedzanie grobów bliskich w pierwszym dniu listopada, ale ruch na cmentarzach zaczyna się dużo wcześniej. Sprzątanie wokół grobów, mycie pomników, czasem ich renowacja no i dekorowanie. Często są to "wyścigi" kto ma większy ogródek i u kogo było większe ognisko na grobie. Bo wielkość świadczy ponoć o pamięci. Szczególnie na wsi. Przyznam, że strasznie mnie to irytuje.
W tym roku nie jadę na groby Rodziców, więc wszystkie te czynności spadły na moją kuzynkę. Zwykle staram się, aby 1. Listopada było skromnie i gustownie. Zresztą cały rok jestem wierna tej zasadzie. Teraz, choć na odległość, zadbałam o to, żeby było tak samo. I co usłyszałam? Ano że Rodzice o mnie dbali, że sprzedałam dom, więc śpię na ich kasie, a groby wyglądają biednie! Więc kuzynka postanowiła dokupić jeszcze kilka chryzantem. Żeby nie było wstydu przed znajomymi i sąsiadami! Szkoda słów!
A mnie wpadł dziś w oko mem mniej więcej takiej treści:
"Babci Honoratce wiązanki i znicze są psu na budę, a plastik zostanie waszym wnukom na 200 lat".
Coś w tym jest. Miliony plastikowych wkładów do zniczy, miliony doniczek z chryzantemami, niezliczona ilość sztucznych kwiatów - to wszystko pozostanie z nami dłużej niż te nagrobki, na których stawiamy znicze, niż pamięć o naszych bliskich zmarłych. Nie z nami. Z naszymi bardzo odległymi w czasie potomkami.
Bardzo mi się podoba to sadzenie dębów.
OdpowiedzUsuńI też jestem za skromnością. Nie lubię sztucznych kwiatów ani wiązanek. Specjalnie postawiłam pomnik- sarkofag, żeby na płycie nic nie stawiać. Do wazonu cięte kwiaty, z boku w dwóch doniczkach krzewiny. Zielone, bo Mam kochała ten kolor. Dwa znicze. Pewnie w święto będzie ich więcej, bo odwiedzi rodzina, ale ja nie zamierzam już nic stawiać, oprócz kolejnych świeżych kwiatów do wazonu i obsadzonej jednej donicy chryzantemami. Byłam dziś i patrząc na groby z boku, to tylko się uśmiechnęłam. Tata jak przyjeżdża, to zawsze kupuje 5 czerwonych róż i zapala jeden znicz już tam stojący. Minimalizm.
Łyczakowski cmentarz mnie uwiódł, jak te wszystkie małe cmentarze przy cerkwiach w Bieszczadach... Pewnie to ta falistość terenu 😉
Serdeczności 🙂
Też bym tak chciała. Niestety, moi Rodzice są pochowani 320 km od Szczecina i żywe kwiaty mogę im przynieść zaledwie kilka razy w roku.
UsuńMnie Łyczakowski uwiódł polskością...
Serdeczności!💖
Lubię Cię Halinko - wiesz???
OdpowiedzUsuńTakże za ten tekst.
Serdeczności
Też Cię lubię.💖 Za całokształt.😃
UsuńZnam Twoje zdanie na temat cmentarzy. A ja toleruje tylko małe przytulne cmentarze. I najlepiej nieznane. A dziś byłam na grobie moich rodziców. I nie lubię tego cmentarza, największego w Poznaniu. Chociaż obiektywnie, to całkiem ładny miejski las , w którym co rusz wycinają drzewa pod nowe groby (Miłostowo). Mama żal do... cmentarza?, że jest taki wielki, rozwlekły, że grób moich Najmilszych jest tak daleko w głębi(2 km od wejścia), że żałoba, żal i strata (tatusia szczególnie), jeszcze nie przepracowane, że gdy tam idę, skrajnie rzadko, to zawsze płaczę. Zupełnie mi nie jest cmentarz do niczego potrzebny. Moi Kochani są ze mną na co dzień, a te dwie urny pod granitową płytą, to może dla innych, którym takie miejsce pamięci jest potrzebne. Mój tato miał podobne zdanie. Powiedział po mamy pogrzebie, że na cmentarz nie pójdzie i przez 4 lata nie poszedł. Ja poszłam "dla ludzi", zrobiłam porządek, a potem "ognisko", załadowałam wkłady do wszystkich stojących na grobie zniczy (razem 8, ale 2 ktoś zapalił przede mną) i postawiłam donicę z dąbkami w trzech kolorach. I już tam na Wszystkich Świętych nie pójdę (bo tam nawet nie ma gdzie zaparkować w ten dzień). Ale tak to już jest z agnostyczką. Ściskam Cię!
OdpowiedzUsuńMyślę, że stosunek do zmarłych i miejsca ich pochówku to nie kwestia wiary, ale miłości, pamięci i szacunku, a te nosi się w sercu.
UsuńCzy stawiając pięć zniczy kochamy kogoś mniej, niż gdybyśmy postawili osiem? Czy pamięć wyraża się w ilości doniczek z chryzantemami? Albo częstością wizyt na cmentarzu? A może kwotą włożoną w kopertę daną księdzu na wypominki?
Serdeczności!
Wiadomo, że nie o koszty chodzi (mnie). Pamięć noszę w sercu, mnie akurat cmentarz nie jest w tym przypadku potrzebny. Te znicze, ten kwiat, to dla innych. Dla tych, którzy przez kwiaty i znicze rozumieją pamięć o zmarłych. Nie powinnam się przejmować innymi. Ale mojej mamie bardzo zależało, żebym przychodziła na jej grób. Jeszcze potrafiła sprawić, że i po jej śmierci czuję się winna, że nie biegam na cmentarz, że bywam tam bardzo rzadko. A miejsce pochówku, to nie kwestia miłości, to kwestia przekonań i tradycji.
UsuńMiejsce pochówku to faktycznie kwestia przekonań i tradycji, ale już nasz stosunek do tego miejsca to, według mnie, kwestia uczuć do osoby zmarłej.Nie chodzisz na grób mamy, bo to nie twoja tradycja, ale gryzie Cię to, bo czujesz się w jakiś sposób do tego zobowiązana.Takue pomieszanie przekonań z wewnętrznym poczuciem obowiązku to bardzo częsty mix. Niektórym stanie przy grobowej płycie jest potrzebne, a innym nie. Jesteśmy po prostu różni.
UsuńNie wybieram się jutro na cmentarz, bo mnie dopadło przeziębienie.
Uściski.😘