sobota, 5 października 2019

9. Miesiąc przed

                  Długo nie pisałam,  bo nie lubię stukać na tablecie jednym palcem. Ograniczam się do czytania Waszych postów, co sprawia mi ogromną przyjemność, i pisania czasem krótkich komentarzy. Poza tym czytam, oglądam filmy i dałam się zabrać na cudowną wycieczkę do Krakowa. Całe wakacje przesiedziałam w domu, więc lato postanowiliśmy pożegnać na krakowskim Kazimierzu. Pogoda była wspaniała, jeszcze wspanialsze spotkania z przyjaciółmi, a na pamiątkę kupiłam sobie czarny szal w czerwone róże.

           Chyba  dopiero teraz polubiłam Kraków. Wcześniej nie kręcił mnie ani Rynek, ani Wawel, ani Kazimierz. Każdy wyjazd traktowałam jak przymus. Raz nawet tak było, że nie wyszłam poza osiedle, na którym mieszkaliśmy, bo mi się nie chciało. Miasto jak miasto, zabytki jak zabytki, a wszędzie pełno ludzi, to po co jeszcze ja tam pójdę? Tak sobie myślałam i trzy dni spędziłam w łóżku z książką. Aż wstyd się przyznać. Mąż wycieczkował się sam. A w tym roku załapałam krakowskiego bakcyla i pewnie co jakiś czas będę tam wracać.

          Od trzech tygodni nie mam gipsu. Zamieniłam go na ortezę, dużo ćwiczę, żeby nie doszło do zaniku mięśni i coraz lepiej sobie radzę. Mając jakieś ograniczenia, uczymy się je omijać. Ja już potrafię przekroić bułkę i ukroić kromkę chleba, używając jednej ręki. Ale to pikuś w porównaniu z moim szwagrem, który mając tylko lewą rękę potrafi obrać ziemniaki i  z naszym kolegą, który nie ma prawej dłoni i jest... gitarzystą. Szczerze ich obu podziwiam!

       Za      miesiąc czeka mnie krótki zabieg wyjęcia czterech drutów. Czekam na to z niecierpliwością, bo jeden drut jest założony płytko i kłuje mnie od środka.  Głupie uczucie.

Niech mi  ktoś wytłumaczy, jak to jest, że w tym samym mieście, w jednej przychodni na popularne zabiegi rehabilitacyjne czeka się dwa lata, a kilka ulic dalej można zacząć je od zaraz? Oczywiście obie przychodnie realizują skierowanie na NFZ.

Mam nadzieję, że najdalej w lutym wrócę na salę treningową, bo bardzo mi brakuje codziennej porcji endorfin.
        A póki co jest jesień, której szczerze od lat nie znoszę, a potem przyjdzie jeszcze bardziej nielubiana przeze mnie zima. I co z tym począć?

8 komentarzy:

  1. Przede wszystkim cieszę się że Ci juz ten gips zdjęci. Znaczy się idzie nieurochhnie ku doskonałości Twojej ręki :-))
    No i cieszę się, że odkryłaś swój Kraków.
    Czasami tak bywa ze dopiero po jakims czasie dojrzewamy do miejsca nawwet tak wyjątkowego jak Kraków.
    Serdeczności.
    :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zastanawiam się, dlaczego to moje dojrzewanie trwało tak długo.Moze za dużo wiedziałam o Krakowie, za dużo filmów się naoglądałam? A może to była jakaś przekora?
    Ręka faktycznie idzie ku doskonałości. Za miesiąc będzie już wolna od drutów. Nie mogę się tego doczekać!
    Uściski, Stokrotko!😘

    OdpowiedzUsuń
  3. Miło czytać taki optymistyczny wpis :) Cieszę się wraz z Tobą z postępów w rehabilitacji. i cieszę się, że odkryłaś Kraków. Może do zaakceptowania jakiegoś miejsca potrzebne są pozytywne emocje, wspomnienia, jak tu - związane z miłymi spotkaniami? Ja tak zaakceptowałam Warszawę, gdy zamieszkała tam w czasie studiów moja przyjaciółka. Czyli Twój przepis na ciekawe miejsca - tam, gdzie są znajomi i szansa na ciekawe spotkania :) Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę dalszych sukcesów w doskonaleniu ręki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haneczko, ja w każdej sytuacji szukam dobrych stron i staram się jak najmniej marudzić, bo marudzenie szkodzi mi na psychikę.😃
      Miłej jesieni Ci życzę.🍁

      Usuń
  4. Ogólnie lubię miasta, ich poznawanie, często na nowo, po latach bytności...
    Dobrze, że ręka coraz sprawniejsza, a z tą rehabilitacją to podobnie jak z niektórymi badaniami- warto obdzwonić kilka placówek.

    Niestety, do jesieni mam podobny stosunek- po niej ta okropna zima, więc nie da się lubić, choć z każdego słonecznego dnia cieszę się jak głupia.
    Uściski serdeczne 💖

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też lubię odwiedzać dawno niewidziane miasta dlatego cieszy mnie każda wizyta w Poznaniu czy Kazimierzu Dolnym. Tylko do Krakowa jakoś nie miałam serca.

      Dziś znowu pada 😢 Muszę znaleźć w tv jakiś Słoneczny patrol albo coś o rafie koralowej.🌞
      Wzajemnie uściski💖

      Usuń
  5. Nie lubię jesieni deszczowej i zimnej, ale ciepłą tak, za to nie znoszę zimy, mimo, że w swoim czasie uwielbiałam jeździć na łyżwach - treningi jazdy figurowej.
    Dobrze, że z ręką coraz lepiej. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Chyba od urodzenia nie znoszę zimy, bo pierwszy raz ujrzałam świat w styczniu i chyba nie bardzo mi się spodobał.😉
    Pozdrawiam 🌞

    OdpowiedzUsuń