Wczoraj, w piątek, skończyłam pracę chwilę po 14 i miałam ochotę pojechać do galerii handlowej. Na przystanku tramwajowym przy Placu Rodła byłabym pewnie około 15. Zwykle dwa razy dziennie czekam tam na tramwaj. Ale nie pojechałam, bo stwierdziłam, że nie będę się targała z zakupami po tramwajach. W sumie zakupy zrobiłam w swoim osiedlowym Netto
Przyszłam do domu i pierwsze co zrobiłam, to włączyłam telewizor. Akurat na tvn24. A potem szybki telefon do wnuczki, która pracuje niedaleko miejsca wypadku. Na szczęście, była bezpieczna. Średnia też, choć w chwili wypadku była po drugiej stronie ulicy. Mąż nie odbierał telefonu. Włos mi się zjeżył na głowie, bo redakcja też jest w centrum, a jemu zdarza się wędrować po mieście. Potem okazało się, że był w pracy. Przez to nieszczęsne skrzyżowanie przechodził pół godziny później.
Patrząc z przerażeniem na ekran telewizora, odbierałam i wysyłałam wiadomości "Jesteś bezpieczna"? "Tak, wszystko w porządku". W pewnym momencie zobaczyłam w tv przyjaciółkę Najstarszej. Na szczęście całą, zdrową, choć mocno zdezorientowaną.
Każdy mógł tam być. To był piątek, pora powrotu z pracy, z zakupów. Tam zawsze jest mnóstwo ludzi. To podwójny przystanek, a zwykle brakuje miejsca, żeby usiąść. Często stoją tam grupki uczniów z pobliskich liceów. Stamtąd do domu jeździ czasem moja Średnia.
I nigdy nie wiadomo, kiedy i skąd pojawi się szaleniec, którego gonią potwory, pijany albo naćpany "rajdowiec", któremu real myli się z grą komputerową...
Od czasu, kiedy kilka lat temu kierowca wjechał w przystanek na ul. Wyszyńskiego, bałam się czekać na tramwaj przy Rodła. Tam są po trzy pasy ruchu w każdą stronę, rondo, a torowisko przebiega przez środek tego węzła. I do tego masa ludzi, bo to przecież niemal środek miasta. Mogłam się spodziewać, że ktoś zjedzie z lewego pasa ruchu i wpadnie na przystanek. Wersja, że ktoś wjedzie na przejście dla pieszych zgodnie z kierunkiem ruchu nie przyszła mi do głowy. A jednak ktoś to zrobił.
Strasznie mnie zabolało że niemal natychmiast pojawiły się na różnych forach nienawistne komentarze, że sprawcą był Ukrainiec. A jakoś nie ma takich wpisów na temat mordercy Białorusinki w Warszawie.
Kim my jesteśmy?
Halinko, nie mogłam nie pomyśleć o Tobie, gdy usłyszałam o wypadku. Jak dobrze wiedzieć, że Ty i Twoi jesteście cali i zdrowi. W Poznaniu, już dawno temu, tramwaj wykoleił się i na Wildzie, kawałek tylko od skrzyżowania z trasą Hetmańską(w stronę Dębca), wjechał w narożny dom. Byli zabici i ranni, ci z tramwaju i ci na ulicy. Tam jest taka wąska ulica (dawniej Dzierżyńskiego, teraz 28Czerwca 1956). Też telefony po znajomych, rodzinie. Przecież naprawdę nie znamy dnia ani godziny. A ludziska, cóż, muszą mieć "winnego", niektórzy tak mają i wywalają swoje frustracje w necie.
OdpowiedzUsuńA dla Ciebie uściski!
Dziś musiałam przejść tamtędy. Ludzie skrzętnie omijali obrysy ludzkich postaci oznaczone cyframi i łachy piasku, którymi strażacy zasypali kałuże krwi. Makabra.
OdpowiedzUsuńHalinko i ja o Tobie pomyślałam jak usłyszałam o tym straszliwym wypadku...
OdpowiedzUsuńJak to dobrze że i Tobie I Twoim najbliższym nic się nie stało.
Stokrotka
Mieliśmy szczęście. Ale wszyscy bardzo to przeżywamy. W takich chwilach dosięga człowieka refleksja o kruchości życia i roli przypadku w naszym istnieniu.
UsuńTo straszne, że takie rzeczy się dzieją i to w środku dnia.
OdpowiedzUsuńNigdy nie wiemy, kto i kiedy stanie na naszej drodze...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.