Już po emocjach. Doktor przez telefon poinformował mnie, że "zmiana była na wczesnym etapie i została usunięta w całości, w związku z tym zagrożenie minęło". Ufff!
Kiedy dzwoniłam, ręce miałam lodowate, w uszach szum, a tętno jak po ostrym treningu.
We wtorek pojadę odebrać ten wynik, a przez najbliższe dwa-trzy miesiące będę starała się zatrzeć ślad po zabiegu. Szrama długości 4 cm jest wątpliwą ozdobą, ale nareszcie mam jakiś "znak szczególny".😉
Emocji dostarczyły mi też egzaminy z polskiego jako obcego. Same procedury mogą przyprawić o zawrót głowy. Są chyba bardziej ostre niż na maturze. Zawsze się denerwujemy, czy na pewno wszystko jest w porządku, bo zdarza się, że egzaminowani już po fakcie zgłaszają pretensje. Najczęściej, że źle słyszeli podczas wykonywania zadań, polegających na rozumieniu czytanego tekstu. W czasie próby słyszą, a w czasie egzaminu już nie. 🤷♀️
Na ustnym miałyśmy (my - komisja) do przeegzaminowania 24 osoby. Jest ściśle określony czas, który należy poświęcić jednej osobie, więc pracuje się niemal ze stoperem w ręce. Komisja ma siedzieć niczym Sfinks - nie wolno w żaden sposób reagować na to, co mówi zdający. Żadnego kiwania głową, mówienia "dobrze", czy nie daj boziu, poprawiania i podpowiadania! Że o wybuchu śmiechu nie wspomnę, choć pomyłki językowe zdarzają się często i bywają zabawne. Potem ocena z dokładnością do 1/4 punkta.
A potem sprawdzanie prac pisemnych. To dopiero jest zadanie! Każdy rodzaj błędu zaznacza się innym kolorem i już to powoduje zawrót głowy. Każdą pracę sprawdzają jednocześnie dwie osoby, a bywa, że nad jednym błędem dyskutujemy we trzy albo cztery. Takie sprawdzanie trwa przeciętnie półtorej godziny. To iście mrówcza praca, a ocena tekstów jest bardzo drobiazgowa.
Mam nadzieję, że nie zdradziłam żadnych tajemnic służbowych, ale chciałam pokazać, jak trudno jest obcokrajowcowi zdobyć prawo do starania się o kartę rezydenta, o pracę, o normalność w kraju pobytu. Z roku na tok rosną wymagania pracodawców w tym względzie. Często wymagany jest poziom B2, a nawet C1. Tylko posiadacz certyfikatu C1 może studiować dziennie za darmo. Różne są też wymagania, dotyczące przyjęcia na studia lub nostryfikacji dyplomu. Trzeba naprawdę dużo pracy i kasy włożyć w zdobycie umiejętności posługiwania się naszym językiem.
Do tych emocji dokładają się inne - związane ze stanem zdrowia mojej Cioci, która czeka na pierwszy cykl chemii i nie do końca zdaje sobie sprawę z tego, jak będzie wyglądało leczenie. Moim zdaniem od dawna choruje też na depresję, ale nigdy nie miała kontaktu z psychologiem czy psychiatrą, więc teraz jest w strasznym dołku. Strach miesza się u niej z kompletnym zobojętnieniem. Straszne to dla mnie. Ona mnie wychowała, bardzo ją kocham i bardzo mi trudno podtrzymywać ją na duchu.
Cioteczny szwagier trafił do szpitala z krwiakiem mózgu, ale przedtem zdemolował pół chałupy. Ratownicy medyczni, a potem personel szpitala musieli go unieruchomić na około dobę. Agresywny jest często (nie tylko po alkoholu), ale tym razem był to wynik ucisku krwiaka na mózg. Na operację się nie zgadza, więc sytuacja jest podbramkowa. Tylko jakoś nikt się jego losem nie przejmuje. Zasłużył sobie na to. Oj, zasłużył.
Jaśniejsza strona to moje Wnuki, z którymi będę za tydzień piekła świąteczne pierniczki. To nasza tradycja. Łezka w oku mi się zakręciła, kiedy Młodsza stwierdziła, że ona będzie tę tradycję podtrzymywać i kiedyś upiecze pierniczki ze swoimi wnukami.
Listy do Mikołaja już napisane, część prezentów odebrana z tajnych skrytek, a ja obmyślam świąteczne dekoracje. Najmłodszy zażyczył sobie, żeby było dużo światełek. 😃
Wigilia będzie u nas, ale przygotowujemy ją wspólnie. Za dwa lata będziemy świętować w nowym domu Młodych.😀
Wszystkiego naj... Wam życzę.❤️