piątek, 29 listopada 2024

153 Po emocjach

Już po emocjach. Doktor przez telefon poinformował mnie, że "zmiana  była na wczesnym etapie i została usunięta w całości, w związku z tym zagrożenie minęło". Ufff!

Kiedy dzwoniłam,  ręce miałam lodowate, w uszach szum, a tętno jak po ostrym treningu.

We wtorek  pojadę odebrać ten wynik, a przez najbliższe dwa-trzy miesiące będę starała się zatrzeć ślad po zabiegu. Szrama długości 4 cm jest wątpliwą ozdobą, ale nareszcie mam jakiś "znak szczególny".😉

Emocji dostarczyły mi też egzaminy z polskiego jako obcego. Same procedury mogą przyprawić o zawrót głowy.  Są chyba bardziej  ostre niż na maturze. Zawsze się denerwujemy, czy na pewno wszystko jest w porządku,  bo zdarza się, że egzaminowani już po fakcie zgłaszają pretensje. Najczęściej,  że źle  słyszeli  podczas wykonywania zadań, polegających na rozumieniu czytanego tekstu. W czasie  próby słyszą, a w czasie egzaminu już nie. 🤷‍♀️

Na ustnym miałyśmy (my - komisja) do przeegzaminowania 24 osoby.  Jest ściśle określony czas, który należy poświęcić jednej osobie, więc pracuje się niemal ze stoperem w ręce. Komisja ma siedzieć niczym Sfinks - nie wolno w żaden sposób  reagować  na to, co mówi zdający. Żadnego kiwania głową, mówienia "dobrze", czy nie daj boziu, poprawiania i podpowiadania! Że o wybuchu śmiechu nie wspomnę, choć pomyłki językowe zdarzają się często i bywają zabawne.   Potem ocena z dokładnością do 1/4 punkta.

A potem sprawdzanie prac pisemnych. To dopiero jest zadanie! Każdy rodzaj błędu zaznacza się innym kolorem i już to powoduje zawrót głowy.  Każdą pracę sprawdzają jednocześnie  dwie osoby, a bywa, że nad jednym błędem dyskutujemy we trzy albo cztery. Takie sprawdzanie trwa przeciętnie półtorej godziny. To iście mrówcza praca, a ocena tekstów jest bardzo drobiazgowa.

Mam nadzieję,  że nie zdradziłam żadnych tajemnic służbowych,  ale chciałam pokazać, jak trudno jest obcokrajowcowi zdobyć prawo do starania się o kartę rezydenta, o pracę, o normalność w kraju pobytu. Z roku na tok rosną wymagania pracodawców  w tym względzie. Często wymagany jest poziom B2, a nawet C1. Tylko posiadacz certyfikatu C1 może studiować dziennie za darmo. Różne są też wymagania, dotyczące przyjęcia na studia lub nostryfikacji dyplomu.  Trzeba naprawdę dużo pracy i kasy włożyć w zdobycie umiejętności posługiwania się naszym językiem. 

Do tych emocji dokładają się inne - związane ze stanem zdrowia  mojej Cioci, która czeka na pierwszy cykl chemii i nie do końca zdaje sobie sprawę  z tego, jak będzie wyglądało leczenie. Moim zdaniem od dawna choruje też na depresję,   ale  nigdy nie miała kontaktu z psychologiem czy psychiatrą, więc teraz jest w strasznym dołku. Strach miesza się u niej z kompletnym zobojętnieniem. Straszne to dla mnie. Ona mnie wychowała, bardzo ją kocham i bardzo mi trudno podtrzymywać ją na duchu.

 Cioteczny szwagier trafił do szpitala z krwiakiem mózgu, ale przedtem zdemolował pół chałupy. Ratownicy medyczni, a potem personel szpitala musieli go unieruchomić na około dobę. Agresywny jest często (nie tylko po alkoholu), ale tym razem był to wynik ucisku krwiaka na mózg. Na operację się nie zgadza, więc sytuacja jest podbramkowa.  Tylko jakoś nikt się jego losem nie przejmuje. Zasłużył sobie na to. Oj, zasłużył.

Jaśniejsza strona to moje Wnuki, z którymi będę za tydzień piekła świąteczne pierniczki. To nasza tradycja. Łezka w oku mi się zakręciła,  kiedy  Młodsza stwierdziła, że ona będzie tę tradycję podtrzymywać i kiedyś upiecze pierniczki ze swoimi wnukami.

Listy do Mikołaja już napisane, część prezentów odebrana z tajnych skrytek, a ja obmyślam świąteczne dekoracje. Najmłodszy zażyczył sobie, żeby  było dużo światełek. 😃 

Wigilia będzie u nas, ale przygotowujemy ją wspólnie.  Za dwa lata będziemy świętować w nowym domu Młodych.😀

Wszystkiego  naj... Wam życzę.❤️

6 komentarzy:

  1. Wspaniale maskokropko - i niech tak zostanie.
    Troche wiem na temat bo 9 lat temu mialam podobnie. Gdy otrzymalam wynik biopsji podlamalo mi nogi choc dermatolog zapewnial ze moja melanoma jest wylapana w bardzo pocztkowym stanie i mozna ja latwo usunac. Tak sie stalo, usunieto i chociaz jestem skazana na ciagle kontrolne ogladania to nie ma powrotu. Ale tych niepewnych dni czekania na wiadomosc i co pozniej - nie zapomne.
    Zycze udanych wypiekow i wspanialych swiat.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję. ❤️ Trzeba się badać, obserwować. To bardzo ważne dla profilaktyki. Wszelkie niekorzystne zmiany daje się wyleczyć, jeśli zadziała się na samym początku.
    Ściskam Cię weekendowo! 🫂Trzymam kciuki za Twoją Kicię.❤️

    OdpowiedzUsuń
  3. Ufff... kamień z serca, ale byłam o tym przekonana jak nie wiem co! Ale wiem jak taki telefon może spowodować, że to serce chce wyskoczyć z przerażenia... Do Tuśki zadzwonił sam profesor z Genetyki z ostatnimi wynikami i myślała, że zejdzie na zawał...
    Akurat nasza lokatorka chce zmienić pracę, a tam warunek lepsza znajomość języka, ale firma zapewnia kurs... a my z kolei mówimy już do niej tylko po polsku.

    Współczuję sytuacji z ciocią. To są zawsze trudne sytuacje... Dużo sił życzę, ale i radości z wnukami. Jak dobrze mieć bliskich, którzy są balsamem na wiele bolączek, takim katalizatorem.
    Najlepszości :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie dziwię się Tuśce. Gdyby to dr N. do mnie zadzwonił, to na pewno bym zeszła na zawał. Na szczęście to ja dzwoniłam do niego.

    Dobra znajomość języka to zawsze przepustka do lepszego życia w kraju emigracji.
    Masz rację - wnuki to balsam dla duszy.❤️
    Serdeczności 🥰🥰


    OdpowiedzUsuń
  5. Jak to dobrze... ze dobrze Halinko.
    Ciesze sie razem z Toba.
    Stokrotka

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję. 🥰 Nawet blizna już prawie nie boli.

    OdpowiedzUsuń