Mieszkała "W środku niczego". Hania - Wasylissa. Przed chwilą przeczytałam wpis na Jej blogu, że Haneczki nie ma. Odeszła. Umarła. Nie mieści mi się to w głowie. Znałyśmy się, spotykałyśmy się. Może nie często, ale potrafiłyśmy przegadać kilka godzin o pracy, dzieciach, wnukach, o naszych uniwersyteckich wykładowcach, bo skończyłyśmy te same studia. Miałam okazję poznać Jej Rodziców. Byłam w środku niczego, pokazała mi legendarną działkę Taty. I co? To już koniec?... Haniu...❤️
Hania Mrok? Raz czy dwa odwiedziłam. Zawsze przykro.
OdpowiedzUsuńTak, Hania Mrok. Bardzo przykro.
UsuńNiby wiadomo, że każdemu to pisane, ale taka informacja zawsze boli. Przykro.
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że może odejść nagle, ale miała tyle planów, że chyba nikt nie spodziewał się, że ten moment nastąpi JUŻ.
UsuńI ja znałam Hanię osobiście. Spotkałyśmy się kilka razy w Warszawie ... Wierzyć mi się nie chce że odeszła...I to tak nagle. Nie zapomnę jej z pewnością...
OdpowiedzUsuńTrudno się pogodzić z tym odejściem...
OdpowiedzUsuńWspolczuje straty Halinko , przytulam Asia 💝
OdpowiedzUsuńDziękuję, Asiu. Coraz częściej kogoś żegnam.😪
UsuńJa nie mogę do siebie dojść, tak często o tym myślę. Przecież ona była u mnie 2 i pół tygodnia przed odejściem. Nagadałyśmy się, również na tematy mocno osobiste. Spała w moim łóżku, żartowała z wnuczką. Mój Kim też był zaszokowany. Poczuł jakąś wspólnotę z nią z powodu problemów z uszami.
OdpowiedzUsuńPrzeraża mnie ta przypadkowość śmierci.
Kochana, Hania od wielu lat żyła na bombie. Ale żyła, podróżowała, zajmowała się domem i wierzyła, że bomba nie wybuchnie. Nie wiem, czy to było "to", ale jakie to teraz ma znaczenie? Do dziś nie mogę się pozbierać.😪
OdpowiedzUsuń