Przyszła Smutna Pani i przysiadła gdzieś na skraju mojej przestrzeni. Spoglądała w jej głąb i z każdym dniem robiła krok do przodu. Najpierw spotkała Wojtka. Może był Jej potrzebny dobry informatyk? Tego samego dnia nieznoszącym sprzeciwu gestem zaprosiła do siebie panią Stasię. Widać GDZIEŚ TAM trzeba było posprzątać długie korytarze. Takie, jakie były w mojej podstawówce. A może TAM nie sprawdziła się nasza koleżanka Elżbieta, która przeszła na służbę u Smutnej Pani kilka tygodni temu?
Z dnia na dzień była coraz bliżej. Tym razem zobaczyła małą Marysię i pewnie stwierdziła, że z takim dzieckiem będzie jej weselej. Wzięła ją za malutką rączkę i poszły... Może będą chodziły na długie spacery? Może teraz Marysia ma towarzystwo innych dzieci, które opuściły swoich rodziców?
Na koniec Smutna Pani przysiadła na łóżku naszej Eluni zwanej w rodzinie Lalunią, bo od dziecka była śliczna i miła. Siedziała i patrzyła, milcząc. W końcu zabrała ją ze sobą, bo tego dnia GDZIEŚ TAM odbywały się imieniny ojca Laluni. Może ojciec tęsknił za najstarszą córką?...
Pięć osób w przeciągu trzech tygodni...
Przytulam z całego serca, bo brak słów❤️
OdpowiedzUsuńDużo zdrowia dla Ciebie i Bliskich...
Dziękuję. Kochana jesteś.❤
OdpowiedzUsuńPrzerażające....
OdpowiedzUsuńNawet nie wiem jakie słowa znależć aby pocieszyć...
Życie musi toczyc się dalej, Kochana Stokrotko.❤
OdpowiedzUsuńBardzo smutne i dołujące. Przytulam ciepło.
OdpowiedzUsuńDziękuję, Haneczko.❤
OdpowiedzUsuń