* Wszyscy więcej lub mniej narzekamy na ograniczenia, które są wynikiem epidemii. Nie chcą nas przyjmować lekarze, musimy czekać na dworze w kolejce na pocztę, do apteki czy sklepu. Nie da się pójść z koleżanką na kawę czy z mężem na kolację do ulubionej knajpki. Coraz częściej słyszę, że jak się to wszystko skończy, to większość z nas stanie się pacjentami psychiatrów. Wydaje mi się to bardzo prawdopodobne. Jednak my możemy wyjść z domu, pójść na spacer, a są tacy, którzy nie mogą. Mam znajomą, moją niegdysiejszą uczennicę, która z powodu choroby psychicznej od ponad dwudziestu lat mieszka w Domu Pomocy Społecznej. Nie ma rodziny, w zasadzie nie jest w stanie funkcjonować samodzielnie, więc DPS jest dla niej świetnym wyjściem. Wszystko było dobrze do czasu pandemii, bo Danusia mogła wychodzić poza teren ośrodka, mogła brać udział w warsztatach terapii zajęciowej, pójść do fryzjera czy do sklepu. Od marca to wszystko jest tylko marzeniem. Przez te wszystkie miesiace, przez całe lato świat ogląda przez siatkę ogrodzenia. Nie wolno jej nigdzie wyjść, nie wolno się z nikim spotkać. Kontaktujemy się tylko telefonicznie.
Nie mogę sobie wyobrazić, jak ona się czuje.
** Pan Czarnek, zwany ministrem oświaty, był dziś łaskaw obwieścić informacje dotyczące przyszłorocznych egzaminów. Że względu na wnuczkę jestem zainteresowana egzaminem po klasie ósmej, a maturą ze względu na zaprzyjaźnionego dziewiętnastolatka.
Wygląda na to, że każdy będzie w stanie zdać wszystko. I to z dobrym wynikiem, bo materiał okrojono do nieprzyzwoitego wręcz minimum. Trudno się temu dziwić, bo zdalne nauczanie to, niestety, fikcja.
*** Następny weekend to już święta. Z niecierpliwością czekam na serial o Agnieszce Osieckiej, który ma być wtedy emitowany.