czwartek, 12 grudnia 2024

155 Wiruch

 Chyba z tej irytacji obniżyła mi się odporność i załapałam jakiegoś wirucha. Wirucha przyniósł z miasta mąż i oddał mi jego nadmiar.  Jesteśmy teraz jak  ten dziad i baba - ona kaszląca i słaba, a on skurczony we dwoje.  Ja na dodatek jestem niema.  Wyłączyło mi fonię.

Musiałam odwołać niektóre zajęcia, inne zrobią za mnie koleżanki. Mam nadzieję,  że w poniedziałek  będę zdrowa i zrobię obu moim grupom solidnie przygotowane zajęcia. 

A teraz dużo śpię, czytam  "Pozdrowienia z Polski C" Tomasza Jachimka, "Latawca" Przemysława Kowalewskiego, a w kolejce czekają "Cienie" i "Zbędni " Chmielarza i "My Hrabiny Myślę, więc zapisałam" Anny Ołów- Wachowicz. Mam jeszcze reportaż o katastrofie promu "Heweliusz", ale to na razie odkładam.  Książka jest świetna, doskonale napisana, ale na tyle przerażająca, że nie sięgnę po nią w najbliższym czasie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz