Wysiadam. Wszystko wokół mnie irytuje. Okruchy na podłodze, zużyta bateria w kuchennej wadze, telefon od energetycznej wampirzycy, mąż, bo umówił nas na kawę z naszą wspólną koleżanką i ta koleżanka też. Kolejny raz zmagam się z nawrotem depresji. Za mało słońca, za dużo obowiązków, problemów i różnych bodźców, a kolejne na horyzoncie. I do tego święta, których tak naprawdę nie lubię, a trzeba będzie się uśmiechać i cieszyć.🤦♀️ Wszystko się wyostrza, rośnie i wkurza tak, że mam ochotę uciec z domu albo zabarykadować się w nim i nikogo nie wpuszczać, z nikim nie rozmawiać, nie uśmiechać się, nie zmuszać do miłego i wesołego tonu.
Znacie pojęcie "uśmiechnięta depresja"? To mój przypadek. Czasem nie wyrabiam na zakrętach. Tak, jak teraz.
Czy jak mnie tez wszystko wkurza i zrobilam sie nerwowa... to to tez moze byc depresja?
OdpowiedzUsuńStokrotka
Może być. Depresja to bardzo podstęp na i niszcząca choroba. Pojawia się niby znikąd, a tak naprawdę całe nasze otoczenie, i my same też, pracujemy na nią miesiącami, a czasem latami. Bardzo długo możemy sobie nie zdawać sprawy z tego, że jesteśmy chore.
OdpowiedzUsuńDługo by gadać. Może powinnaś rozważyć pójście do psychiatry? Nie trzeba mieć skierowania.
Przytulam.💔
Aktualnie chodze do neurologa bo mnie rwa kulszowa dopadla. Boli bardzo to jak mam sie nie wkurzac?
UsuńStokrotka
Wkurz to dobra reakcja na ból. Czasem w ataku wkurzo-bólu czy bólo-wkurzu warto kogoś obrugać albo coś rozbić. Byle z hukiem! 😀
UsuńStokrotko, słyszałaś o terapii czaszkowo-krzyżowej? Mnie pomogło.
Święta można przeżywać po swojemu. Nie musi być choinki, ani prezentów. Można wyjechać daleko i wrócić po.
OdpowiedzUsuńDlaczego nie lubisz tych świąt?
Nie wiem, dlaczego nie lubię. Nic a nic mnie nie cieszą.
OdpowiedzUsuńNie wyjadę, bo dbam o budowanie wspomnień moich wnuków. Bardzo czekają na święta, lubią ten nastrój, który udaje mi się stworzyć - te wszystkie świąteczne bajery. W dzisiejszych czasach, kiedy nie wiadomo, dokąd ich los poniesie, gdzie i z kim osiądą, muszą mieć korzenie.
Przytulam. Trochę rozumiem, bo ja nie lubię już od dawna tego przedświątecznego czasu, choć od kilku lat coraz mniej mnie stresuje i wkurza, bo wychodzę z założenia, że będzie co będzie ;)
OdpowiedzUsuńI gdyby nie Tata, Najmłodsi, to bym w tym czasie najchętniej wyjechała, ale w tym zabieganym świecie, to czas, by pobyć ze sobą...
Trzymaj się!:*
Też staram się dbac o ten wdpólny czas. Dziś piekliśmy świąteczne pierniczki. Potem będzie wigilia, którą przygotowujemy razem - każdy robi jakieś danie. Nawet Najmłodszy, który skończył już 12 lat. A potem zakopię się na kilka dni z książką pod kocem.
UsuńPrzytulam wzajemnie🥰❤️
Przykro mi slyszec ze dopadla Cie depresja, usmiechnieta czy nie. W dodatku w okresie przedswiatecznym gdy to powinno byc inaczej.
OdpowiedzUsuńMaskokropko - zawsze bylam samotnikiem a teraz gdy mieszkam tylko z kotem jakze wspaniale odczuwam ten fakt - robie co chce nie majac powodow do irytacji. Corke i ziecia mam w poblizu wiec nie jestem zupelnie sama ale spotykamy sie co pare dni wiec nie ma przesytu wizytowego, nie ma kolo mnie ludzi , co najwyzej gdy jestem w sklepie czy restauracji.
Nasza psychika potrzebuje przerywnikow od chaosu i fochow innych osob w postaci moznosci byc samemu, ciszy i spokoju bo ile mozna? Zycze by Ci sie udalo znalezc okazje do tego.
Depresja to wierna towarzyszka mojego życia. Choruję od około 20 lat. Raz jest lepiej, raz gorzej. To podstępna, przewlekła choroba, z którą trzeba umieć żyć, choć czasem bywa trudno.
Usuń