Czekałam na te dni, jak na zbawienie. Marzyłam o leniwym odpoczynku. Bez gotowania, sprzątania, bez przygotowywania lekcji. I teraz spełniam te marzenia.
Wigilia była rodzinna, ale bez napinki. Mnie udał się barszcz, synowi uszka, Najmłodszemu sałatka, a synowej makowiec. Pani Ukrainka zarobiła na świetnych pierogach, ja nie spróbowałam ani swojego bigosu, ani sernika, ale podobno oba były dobre. Prezenty trafione, atmosfera fajna, więc czego chcieć więcej?
Wczoraj i dziś przemieszczam się z sypialni na kanapę w "salonie" i z powrotem, coś tam czytam, czegoś słucham, czasem przysypiam, czasem zerkam na telewizor. Żadnych wizyt i rekwizyt, żadnych telefonów. Nie wystawiam nogi za próg. Takiego luzu nie miałam od lat. Wyłączyłam tryb ADHD i organizm się regeneruje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz