poniedziałek, 3 marca 2025

165 Diabeł robi różne psoty

 Niektórzy mają anioła stróża, a ja mam przy sobie diabła psotnika. Kilka(naście) dni temu schował mi obrączkę. Szukałam jej w różnych miejscach, ale nie było. Aż tu dziś nad ranem, wędrując do łazienki, stanęłam na czymś. Schyliłam się,  podniosłam  i aż zaniemówiłam. Normalnie obrączka. Moja.  Skąd się tam wzięła? Odkąd zginęła,  przynajmniej dwa razy w tym miejscu odkurzałam  i myłam podłogę.  Sypialnia jest mała,  za łóżkiem jest może 20 cm podłogi,  więc nie mogłam jej nie zauważyć, gdyby tam wcześniej leżała. Mogłam ją położyć na parapecie,  ale tam też dokładnie  sprawdzałam. Nawet inaczej ułożyłam leżące na nim książki,  żeby sprawdzić,  czy gdzieś się nie zaplątała między stronami.  Po prostu diabeł  zabrał swój ogon.😈

niedziela, 2 marca 2025

164 Trudny dzień i tydzień

 Marzec zaczyna się tak, że aż we łbie mi huczy. Złapałam przeziębienie i ogłuchłam nieco od kataru.  Musiałam przez to  odwołać wizytę u dentysty. Żeby się podkurować, trzy dni przewalałam się z kanapy na kanapę, piłam herbatę z imbirem, przegryzając metafenem.

Dziś synek mój malutki wyjechał na drugi koniec kraju i oczywiście  nie zadzwonił, że jest już na miejscu, bo i po co? Pewnie żonie się zameldował i wystarczy. 

Najstarsza wnuczka zaczyna jutro pracę w nowym miejscu.  Denerwuje się, bo chciałaby wypaść jak najlepiej.  Ja też przeżywam ten jej pierwszy dzień. Tym bardziej, że wchodzi w znane mi środowisko. 

I najważniejsze,   co spędza mi sen z powiek już od kilku dni, to operacja mojej Cioci. Resekcja żołądka. Jutro o 10.00 idzie pod nóż bardzo dobrego wrocławskiego onkologa.  Potwornie się o nią boję. Nawet nie chcę moich lęków nazywać po imieniu. Kto był w podobnej sytuacji, ten wie.

Ciocia jest najważniejszą kobietą w moim życiu. Jeśli nie ważniejszą, to na pewno ważną na równi z Mamą.

Trzymajcie kciuki za moją Jancię.❤️

wtorek, 18 lutego 2025

163 Straty

 Zapominam, nie mogę znaleźć czegoś, co przed chwilą  miałam w ręce, czasem mylą mi się dni. Dziś zgubiłam obrączkę. Nawet nie wiem czy dziś. Dziś zauważyłam,  że jej nie mam. Czasem puchły mi palce, więc  zdejmowałam ją i odkładałam.  To były dwa miejsca.  Nie sądzę,  żeby mi sama spadła, bo była ciasna. 

Smutno, przykro. Nie tylko dlatego,  że zginęła.

sobota, 11 stycznia 2025

162 Zima

Kiedy przyjechałam do domu,  moje osiedle wyglądało  tak, jak na zdjeciu poniżej.Od  popołudnia niewiele sie zmieniło. Na szczęście udało mi się dobrnąć z dworca do domu, robiąc po drodze drobne zakupy i odbierając z żabki paczkę. 
Przed ósmą rano wsiadłam do pociągu w Tomaszowie. To był przykry pobyt i ruszałam stamtąd z ciężkim sercem. W pociągu pusto, w barze zepsuty ekspres do kawy, więc musiałam zadowolić się jakąś rozpuszczalną. Ale lepszy rydz niż nic. Po dwóch, w zasadzie nieprzespanych nocach, po ogromie emocji rano ledwo trzymałam się na nogach. Mogłam zostać u kuzynki do jutra, a nawet do poniedziałku, ale pomyślałam,  że oni teraz wolą być sami. Ja bym w takiej sytuacji wolała. Za to na wiosnę na pewno się do nich wybierzemy. Żeby popracować w ogrodzie, pochodzić po lesie. Pójść na cmentarz...

Zdjęcie jest takie, bo robione przez szybę pociągu.
 

czwartek, 9 stycznia 2025

161 W drodze

 Już nie pamiętam,  kiedy ostatni raz jechałam pociągiem, a już na pewno nigdy tak komfortowo. Wagon bez przedziałów zajmuję do spółki z jakąś panią. Ona w jednym końcu, ja w drugim. Cisza, spokój,  ciepło,  czysto, stolik i możliwość ładowania laptopa. Pan Konduktor taki wypachniony, że aż w nosie kręci. W sąsiednim wagonie bar, ale nie skorzystam. Kto z sobą nosi, ten się nie  prosi.😉

Czytam, słucham podcastów, rozwiązuję  krzyżówki  i staram się nie myśleć o tym, co będzie jutro.  Bo jak myślę, to zaczyna mnie boleć żołądek.

Tomaszów nigdy nie będzie mi się już kojarzył z "ciszą wrześniową".

Życie weryfikuje wiele rzeczy. 



piątek, 3 stycznia 2025

160 A mial być lepszy...

 Tamten rok zaczął się od złych wieści, których efektem była wielka strata. Odszedł ktoś, kto kochał mnie od chwili, gdy się pojawiłam na świecie. Był dumnym czternastoletnim wujkiem.Czytał mi książki,  uczył wojskowych piosenek, co to tangens i cotangens  i przekonywał, że w naszym lesie żyją krasnoludki. Pożegnałam go niemal rok temu.

Dziś odeszła jego żona. Już rok temu nie wiedziała kim jestem, częstowała mnie kredkami, i ze zdziwieniem   przyjmowała fakt, że jesteśmy rodziną. Nie zauważyła nawet, że z domu zniknął jej mąż. Przytulałam sie do niej, żeby poczuć choć odrobinę tej cudownej, mądrej, elokwentnej, oczytanej Jasi, jaką jeszcze niedawno była.  Jasi, która z sukcesami projektowała skomplikowane systemy elektryczne dla banków,  sądów,  kolei, ale jednocześnie była ciepłą mamą i ciocią,  z którą chciało się spędzać czas.  Na koniec, kiedy świat skurczył  się do podstawowych czynności, została jej uprzejmość. Za wszystko pięknie dziękowała, przepraszała, serdecznie witała te same osoby po kilkakroć. Pozbawiona myślenia i pamięci,  zachowała klasę,  dobre maniery i szacunek do drugiego człowieka. 

Demencja odsłoniła jej najlepsze cechy. 

Dziś po południu Ciocia Jasia odeszła. Gdzie jest teraz? Jakim jest bytem? Czy jest tam, gdzie jej mąż? Pochowamy jej ciało, ale ona sama będzie wśród  nas. Taka dobra, serdeczną, myślącą o wszystkich, wspierająca. Dużo tu zostawiła i dlatego zawsze będzie wśród  nas.

czwartek, 2 stycznia 2025

159 I znowu styczeń

 Sylwester minął prawie zgodnie z planem. Niespodziewanie  wpadła na chwilę wnuczka.  Tym razem po Bactrim, który mi został po ostatnim leczeniu, a jej właśnie padły zatoki.

O 23.00 kolejna niespodzianka  - połączenie z Odessą, w której właśnie rozpoczynał się Nowy Rok. Było cicho, spokojnie, choć obawiano się ataków dronów. Ludzie starają się żyć normalnie. Pracują, spotykają się towarzysko, chodzą na spacery nad morze...

Skoro już dotrwałam do tak późnej pory, to postanowiłam, że przeczekam kanonadę o północy. Nie było sensu kłaść się na godzinę.

Żeby sobie ten czas wypełnić, sięgnęłam po zakupioną za wszystkie pieniądze świata  monografię szczecińskich cmentarzy. Nie ma szans, żeby  przeczytać ją za jednym zamachem, bo to ponad 1300 stron zadrukowanych drobnym maczkiem. Świetna lektura na ostatni dzień roku.😉

Moi znajomi tę noc przetańczyli, przegadali, przejedli  dobrze się bawiąc.  Każdy miał to, co lubi.

Od dziś wracam do pracy. Na razie online, od poniedziałku  już normalnie. Widać, że po Nowym Roku niektórzy wdrażają w życie postanowienia,  bo miałam już dwa telefony  zaczynające się od słów: "Я хочу вивчати польську з вами".  Oby udało im się osiągnąć cel.

Dzień jest ponoć dłuższy o osiem minut.  Mała radość,  ale radość! Jeszcze tylko dwa miesiące i zacznie się wiosna.😃