Deszcz
Smugi jasne, smugi srebrne, smugi szklane,
Srebrnowłose, srebrnodźwiękie, ukochane -
W waszych szeptach miodopłynne są peany,
Smugi deszczu, szklane kulki, pieśni szklane.
Czy w radości, czy w tęsknocie - zakochany,
Chodzę sobie, w waszą mowę zasłuchany.
Dobre deszcze, deszcze dobre, złotem dziane,
Smugi jasne, krople drobne, ukochane.
A może to taki deszcz, jaki widział i słyszał Leopold Staff?
Deszcz jesienny
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno…
Jęk szklany… płacz szklany… a szyby w mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny…
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny…
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno…
Jęk szklany… płacz szklany… a szyby w mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny…
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny…
Pada i wieje. Na szczęście nie muszę nigdzie iść. Tak naprawdę to nie muszę wychodzić do samego wtorku i nie zamierzam z tego rezygnować. Dobrze mi samej w domu. Tak jakoś...
Dziś chyba u Cię już pięknie świeci słońce? Bo u mnie tak, po wczorajszej deszczowej wichurze. Lubię wiedzieć, że nie muszę się w taką pogodę nigdzie przemieszczać 😉
OdpowiedzUsuńDobrej niedzieli🙂
Tak, dziś jest piękne, błękitne niebo i nareszcie przestało, wiać a mnie przestała boleć głowa! No, prawie.😉
OdpowiedzUsuńCzasami bardzo dobrze jest samemu ze sobą.
OdpowiedzUsuńU mnie wczoraj było słońce.
A dzisiaj deszcz i ponuro okropnie...
Stokrotko, im jestem starsza, tym mniej pragnę gwarnego towarzystwa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!🌷
Staff by mnie zrozumiał, a ja rozumiem Ciebie. Ja mam coś na kształt agorafobii w takie dni. Jeśli już się przymuszę do wyjścia do sklepu, to robię zapas na kilka dni, nawet chleb mrożę, żeby nie wychodzić, gdy pada i wieje. I czuję się jak stuletnia staruszka. ta jesienna depresja nie odpuszcza nawet zimą (co to za zima!?). Umówiłam się na za chwilę ze znajomą, ale tak mi trudno wyjść z domu. No, przynajmniej po drodze wstąpię do biblioteki i pożyczę znów naręcze książek, bo bez nich jeszcze trudniej. Byle do wiosny, do słońca i ciepła! Spokojności Halinko!
OdpowiedzUsuńMam dokładnie to samo! Wczoraj pierwszy raz od Sylwestra wyszłam na dwór. Trochę to siedzenie w domu zwalałam na chorobę, ale tak naprawdę to nie chciało mi się oglądać świata.
OdpowiedzUsuńSerdeczności!