sobota, 21 listopada 2020

44. Pisane nocą

 Powoli przestaję wyrabiać. Gdzieś ulotnił się mój wrodzony optymizm. Siedzę w domu, bo "drogi budują, a pójść nie ma dokąd", jak mawiał Jan Himilsbach. Mąż w obcych landach, syn, synowa i dzieciaki z troski  omijają mnie szerokim łukiem, więc nie bardzo jest do kogo gębę otworzyć. W zasadzie nie mam co robić, bo ileż można czytać? 

Raz w tygodniu dzwonię  do cioci, która ma taką sklerozę, że rozmowa toczy się albo o tym, co było pół wieku temu, albo są to moje odpowiedzi na ciagle te same pytania.  Druga ciotula jest sprawna umysłowo i z nią też raz w tygodniu urządzam sobie pogawędkę. Tyle naszego. To są ostatnie dwie osoby, które pamiętają czasy i ludzi mojego dzieciństwa. Kiedy ich zabraknie  w zasadzie nie będę miała komu powiedzieć: "A pamiętasz?...".

Nie mogę spać. Już nie pamiętam, kiedy udało mi się zasnąć przed 4 rano. Nie pomagają żadne waleriany czy melatoniny.  Jestem tym zwyczajnie zmęczona. 

Mimo że staram się nie słuchać programów informacyjnych, to nie udaje mi się odciąć od wiadomości, które stresują, wywołują obawy czy po prostu lęk.

Ciężki czas. Trudno mi zobaczyć jakąś jasną stronę rzeczywistości.


7 komentarzy:

  1. Halinko - zapewniam Cię że wiele osób "tak ma"....
    Ciągle dzwonię do starszych ode mnie i samotnych i podnoszę ich na duchu....
    Dobrze że najbliższych mam blisko. Wczoraj nawet wszyscy byli na obiedzie /tzn dzieci i wnuki/
    Przytulam najserdeczniej i najcieplej jak się da....
    A u mnie rocznica i podziekowania więc może zajrzysz???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Często do Ciebie zaglądam, ale nie zawsze zostawiam ślad. Cieszę się, że jesteś.❤

      Usuń
  2. Ciężki, oj ciężki. Trudno o uśmiech.
    U mnie odwrotnie, przesypiam niewiele mniej niż pół doby.
    Czytam, oglądam, robię lekcje z Pańciem i zajmuję się Zońcią, choć nie aż tyle ile bym chciała. Zima mnie przeraża, sama w sobie jest przygnębiająca, a jeszcze ten wirus, który nas tak mocno ogranicza.
    Ściskam Cię serdecznie❤️

    OdpowiedzUsuń
  3. Zima daje nadzieję na wiosnę. Dla mnie najgorsza jest jesień - wiatry, deszcze, wszechogarniająca ponurość i brak słońca. Nic, tylko zasnąć jak niedźwiedź w gawrze.
    Uściski!❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mnie jesień szybko mija, jak tylko minie listopad, to
      już z górki, a zima straaaasznie się dłuży ;)
      buziaki:**

      Usuń
  4. To jest niefajne, że jesteś sama (chociaż niby sama nie jesteś). A mnie się czasem marzy nie robić tych wszystkich drobnych domowych prac, które robię dla dwojga. Te codzienne obiady chociażby. Ale to trzyma w pionie. Gdybym nie musiała (czyli nie czuła się zobowiązana), to bym chyba nawet sie rano nie ubrała. Nie mam w sobie wewnętrznej dyscypliny. Może dobrze, że coś "muszę". Ale Halinko, najważniejsze, że nic Ci nie dolega, że nie musisz w trybie nagłym szukać specjalisty (chociaż akurat u specjalistów w przychodniach, gdzie zapisuje się pacjentów 2 razy na rok, spokój). Mnie wysiadły zęby i to jest problem. Nie wiem, co Ci poradzić. Może gdy znuży Cię czytanie, to podziergasz? A może inne rękodzieło? (tak radzę, bo w zeszłą zimę zrobiłam pled patchworkowy). A może coś napiszesz? Może to Ci bliższe? Cokolwiek, co da satysfakcję i skieruje myśli na milsze tory.
    A starych ludzi też cenię, ci, co znali mnie jako dziecko nieubłaganie odchodzą, coraz ich mniej. Ale mam dwie przyjaciółki z podstawówki i mamy co wspólnie wspominać.
    Dużo zdrowia i zdrowego snu dla Ciebie! Ściskam Cię ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochana! Z moją ręką nie mam juz szans na dzierganie. Pomijam juz fakt, że nie bardzo to lubię. Zaczęłam ćwiczyc w domu. Szykuję kondycję, bo mam nadzieję, że w koncu otworzą kluby fitness.
    Nie masz jakiegos sprawdzonego dentysty? Teraz są tak ogromne możliwosci techniczne, że na pewno wszystko Ci naprawią szybko i bez bólu.
    Uściski.❤

    OdpowiedzUsuń