Mój najmłodszy ma 8 lat. Jest trochę nietypowym dzieckiem, bo jego ciekawość świata i wiedzy jest rozproszona i dotyczy wielu dziedzin nauki. Potrafi wskazać na mapie wszystkie kraje świata, zna ich stolice i rozpoznaje fagi. Zna nazwy nawet malutkich wysepek w różnych archipelagach. Mierzy i przelicza odległości między nimi, ogląda ich infrastrukturę dzięki mapom satelitarnym. Odtwarza i powiększa mapy przy pomocy ołówka, linijki i ekierki, zachowując proporcje. Ostatnio zadzwonił do mnie, żeby zapytać, czy wiem, co to jest "silnia", bo uczył się o tym w matematycznej szkółce. Kiedys wpadł na to, jak można udowodnić prawo Archimedesa i zrobił to. Kostkę Rubika układa w niecałe dwie minuty i twierdzi, że to jest bardzo proste - wystarczy znać algorytm. Z upodobaniem wygrywa na flażolecie różne melodie, których nauczyła dzieci pani ze świetlicy. Nasze rozmowy zwykle zaczynaja się od słów:" Babciu, a powiedzieć ci ciekawostkę"?
Jakoś rok temu ciekawostką była informacja o najbardziej znanym włoskim saksofoniście. Wybaczcie, ale skleroza wymazała mi skutecznie jego nazwisko.😉
Od tamtej pory zaczęła się miłość Najmłodszego do saksofonu. Latem zabierałam go na koncerty w kawiarni naszych przyjaciół. W miarę możliwosci bywaliśmy tam nawet dwa razy w tygodniu. Młody słuchał z zapartym tchem, a kiedy muzyk zawiesił mu saksofon na szyi, dziecko zamieniło się w oniemiałego ze szczęścia Janka Muzykanta. To był naprawdę wzruszający widok.
Od tamtej pory Najmłodszy wymyślił sobie, że Mikołaj przyniesie mu saksofon. Napisał nawet list takiej treści:
" Kochany Mikołaju! Bardzo Cię proszę, żebyś mi przyniósł nowy tablet, jakieś cukierki i saksofon".
I co z tym fantem zrobić? Ostatnio próbowałam mu wytłumaczyć, że zanim Mikołaj przyniesie saksofon, to trzeba pójść do pana Michała (saksofonisty), który zdecyduje o jaki instrument Mikołaja poprosić, bo co będzie, jeśli Mikołaj przyniesie za duży? Poza tym jest pandemia i nie wiadomo, czy Mikołaj w ogóle będzie miał dostęp do magazynu z instrumentami, bo przecież wszystko jest zamknięte. I na to usłyszałam pełne nadziei: " Babciu, ale to przecież jest Mikołaj"...
No cudna ta wiara, oh... A Najmłodszy jest pełen talentów, niech nic mu nie przeszkodzi w rozwijaniu własnych pasji.
OdpowiedzUsuńSerdeczności :)
Naiwna wiara dzicka zawsze mnie wzrusza.❤
OdpowiedzUsuńUściski serdeczne na nowy tydzień!🙂❤🍀
Dzieciom taka wiara , w Mikołaja, jest zapewne potrzebna. Kiedy przestana wierzyć w św.Mikołaja, przestaną chyba być dziećmi? A saksofony słono kosztują. No i on jest jeszcze za młody na taki instrument dęty. Pamiętam ze szkoły muzycznej, że na dętych można się było uczyć dopiero od 5 klasy i trzeba było być "rozwiniętym fizycznie". Ale jeśli dziecku zapału starczy , to wszystko przed nim:) Tą wiedzą matematyczna mi zaimponował! A z geografii, w jego wieku, tez byłam dobra. znałam wszystkie miasta w USA powyżej miliona mieszkańców (w 1962 roku, teraz jest ich pewnie więcej) ;) Gratuluję wnuka!
OdpowiedzUsuńMnie też imponuje jego wiedza matematyczna. A na razie nie pozostaje mu nic innego, jak słuchać jazzu i grać na flażolecie.😉
OdpowiedzUsuńTwoim wnukom też nic nie brakuje!❤