czwartek, 29 lipca 2021

59. Historii kuchni część kolejna

      Kilka dni temu wysłałam maila do Pana Projektanta z zapytaniem "Co słychać"? Oczywiście nie u Pana, tylko u moich mebli in spe.  Oczywiście nie dostałam żadnej odpowiedzi, więc  wiedziona niepokojem poprosiłam męża, żeby mi przesłał całą dokumentację dotyczącą zamówionych mebli i sprzętów do kuchni.  Mąż chętnie pozbył się tych papierów, bo słusznie uważał, że w ten sposób pozbywa się kłopotu.  A ja zaczęłam wydzwaniać do sklepu, bo jednak czekanie miesiąc na jakąkolwiek informację wydało mi się przesadą. Dodzwoniłam się do kompetentnej osoby i dowiedziałam się, że "Pan Sebastian już u nas nie pracuje", a chwilę potem, że zamówiony blat przyjedzie dopiero 17 sierpnia. No i  wtedy włos mi się zjeżył na głowie!  Jeszcze miesiąc bez kuchni?!  O, nie!  

        Następnego dnia pojechałam do Pani z wnuczką w roli osobistego kierowcy i doradcy. I... zmieniłam zamówienie. Młoda pomogła mi wybrać blat, na który nie trzeba czekać miesiącami, a potem zdecydowałyśmy, że blat nie pasuje do starych frontów, więc wybrałyśmy zupełnie inne. Bardziej moderne. ;-) Do tego uchwyty i jeszcze jakieś elementy, o których Pan Sebastian zapomniał.

       Jutro jedziemy zobaczyć wizualizację. Ciekawe, czy to będzie już ostatnie podejście do projektu.

       Jedno jest pewne:  taki projekt trzeba zrobić, potem odczekać jakiś czas, żeby być pewnym, że naprawdę jest funkcjonalny i że się nam podoba. I jeszcze jedno - kuchnię musi projektować kobieta. 

wtorek, 27 lipca 2021

58. Krótka (?) historia kuchni

                      Od kilku lat miałam zamiar zrobić remont kuchni. Ileż  to ja miałam pomysłów, ile planów!   Tylko jakoś nie mogłam się zabrać za ich realizację. A to było lato, a to znowu zima, a to mąż za granicą, złamana ręka, pandemia...  Każdy powód był dobry, żeby tylko ten straszny moment odsunąć od siebie. I pewnie trwało by to i trwało, gdyby mąż nie znalazł fachowców, którzy przyszli naprawić ścianę garażu. Nieoczekiwanie dla samej siebie, zapytałam panów, czy nie zajmują się remontami mieszkań. Coś mnie podkusiło! A panowie na to, jak na lato - że i owszem, remontują i za chwilę przyjdą pomierzyć pomieszczenia (bo mi się remont rozszerzył na sypialnię), zrobią kosztorys i w zasadzie to na poniedziałek możemy się umawiać. Matko i córko! Na który poniedziałek? Bo chyba nie ten za cztery dni!  Ano na TEN! Ten najbliższy! 

To było na początku czerwca. Oczywiście lato, gorąco, bajzel nieziemski w całym mieszkaniu, a ja akurat codziennie pracowałam.  I dało się to wszystko przetrwać, przeżyć, choć łatwo nie było.

W swojej wielkiej naiwności, żeby nie powiedzieć w bezdennej głupocie, wyobrażałam sobie, że tak szybko jak minął remont, tak szybko doczekam się montażu kuchennych mebli. Gdybym wiedziała, że do dziś nie będę miała w kuchni żadnych mebli i żadnych sprzętów,  pewnie bym się na to całe przedsięwzięcie nie zdecydowała.  Na szczęście nie wiedziałam. :-)

Jednak okazuje się, że można żyć bez zlewu, bez kuchenki, bez szafek, że o blacie roboczym nie wspomnę.  Gotuje mi fryderyk (w uznaniu zasług to już chyba Fryderyk, a może nawet FRYDERYK), czyli elektryczny gar, który ma wiele funkcji, z najważniejszą dla mnie  - funkcją duszenia wszystkiego. Czasem używam elektrycznej patelni. Codziennie  - czajnika.  Przy okazji zdałam sobie sprawę z faktu, że ciepłą wodę w kuchni mieliśmy dopiero w 1970 roku. Takoż kaloryfery.

Nie mam pojęcia, kiedy w końcu będę miała te upragnione meble, ale wbrew temu, czego się spodziewałam,  ani  mnie to nie irytuje, ani jakoś specjalnie nie przeszkadza.

W życiu są ważniejsze problemy.


poniedziałek, 19 lipca 2021

57. Dziad

         Na dziś rano byłam umówiona z moim Ulubionym Chirurgiem w wiadomym celu. Najpierw przyjęła mnie cudownie sympatyczna Pani Pielęgniarka, a potem za robotę wziął się Doktor. Ciął z dużym marginesem wokół i w głąb, a potem szył, szył i szył.  W ten sposób pozbyłam się dziada. Teraz zajmie się nim histopatolog. 

       Ponieważ nie dostałam naklejki "Dzielny pacjent", to sama się nagrodziła -  kupiłam sobie lody czekoladowe z wiśniami. 😋🍨


piątek, 16 lipca 2021

56. Nieoczekiwana zmiana

 Poszłam do Pani Dermatolog z banalnym problemem, a wyszłam z diagnozą "Rak skóry".

Zero reakcji. Wyszłam z gabinetu, zarejestrowałam się do chirurga, a potem poszłam kupić sobie sukienkę, którą zauważyłam w sklepie,  idąc do lekarza. Sukienka jest niebieska. Założę ją w niedzielę,  bo idę na urodziny Najmłodszego. Kończy 9 lat i rozwiązuje zadania z trygonometrii.🙈

Skąd mu się wzięły takie zdolności?🤷‍♀️


środa, 14 lipca 2021

55. Bio

               Często, gdy poznajemy cudzoziemców, zauważamy różnice kulturowe. Jedne oceniamy jako pozytywne i staramy się naszych znajomych naśladować, inne zdecydowanie nam się nie podobają. 

               Wczoraj spędziłam popołudnie z pewną młodą Białorusinką. Dziewczyna  całe życie mieszkała w Mińsku, studiowała medycynę. Teraz mieszka w Polsce, uczy się języka, a mieszka w akademiku. Kiedy zaczęła się  rozmowa o studenckim życiu, potoczyła się opowieść o romantycznych wieczorach z kolegą, o piciu wina, jedzeniu winogron, jabłek i... wyrzucaniu pestek i ogryzków za okno. Bo to "bio" - gnije i użyźnia trawnik.  Za nic nie mogła zrozumieć, że takie resztki wyrzuca się do kosza na śmieci.

 Co to za różnica, gdzie zgnije ogryzek?

poniedziałek, 5 lipca 2021

54. Niepokój oczekiwania

 Znacie to uczucie, kiedy udało się zakończyć jakąś pracę,  a na ocenę trzeba poczekać? Nic miłego. Szczególnie, kiedy wynik pracy nie do końca od nas zależy. Tak bywa z pracą nauczyciela i nie raz doświadczałam tego niepokoju.

Od września ubiegłego roku usiłowałam przygotować do matury Młodego Człowieka.  Człowiek jest bardzo sympatyczny i pracowity, ale do książek jakoś nigdy się nie garnął. Może dlatego, że żadne z rodziców go do tego ani nie zachęcało, ani nie zmuszało? A może i szkole też  na nim nie bardzo zależało? Tak czy inaczej wczesną  jesienią zaczęliśmy brnąć przez meandry polskiej literatury i wszystkiego, co jest konieczne, aby zdać egzamin dojrzałości. Zawsze wydaje  mi się, że uczeń wie za mało, za mało potrafi i usiłuję coś jeszcze przemycić, wcisnąć do głowy, a jeśli mi się nie uda, to jestem przerażona!  Boję się, że akurat TO będzie przedmiotem egzaminu! 

Tym razem się udało! Młody Człowiek jest już absolwentem szkoły średniej i może przystąpić do rekrutacji na studia. Ufff!!! Ulżyło mi!

sobota, 3 lipca 2021

53. Po pół roku

  Czasem coś wyjmuje ze mnie baterie i spowalnia życie. Energii starcza jedynie na najbardziej  niezbędne czynności. Tym razem było podobnie. Choć nie do końca, bo dziwnym trafem udawało się zachować zewnętrzne oznaki normalnego funkcjonowania. Tylko wnętrze było tępe i nijakie. Który to już raz? Nie liczę  nie ogarniam, wypieram, jak matematykę w szkolnych czasach.😉 Ale wracam do normy. Może to lato, a może wkurzenie  i bezsensowne walenie głową w mur w nie swojej sprawie powodują reaktywację?

Pewnie już nikt tu nie zagląda, bo i po co, ale sama dla siebie spróbuję czasem coś napisać.