wtorek, 27 lipca 2021

58. Krótka (?) historia kuchni

                      Od kilku lat miałam zamiar zrobić remont kuchni. Ileż  to ja miałam pomysłów, ile planów!   Tylko jakoś nie mogłam się zabrać za ich realizację. A to było lato, a to znowu zima, a to mąż za granicą, złamana ręka, pandemia...  Każdy powód był dobry, żeby tylko ten straszny moment odsunąć od siebie. I pewnie trwało by to i trwało, gdyby mąż nie znalazł fachowców, którzy przyszli naprawić ścianę garażu. Nieoczekiwanie dla samej siebie, zapytałam panów, czy nie zajmują się remontami mieszkań. Coś mnie podkusiło! A panowie na to, jak na lato - że i owszem, remontują i za chwilę przyjdą pomierzyć pomieszczenia (bo mi się remont rozszerzył na sypialnię), zrobią kosztorys i w zasadzie to na poniedziałek możemy się umawiać. Matko i córko! Na który poniedziałek? Bo chyba nie ten za cztery dni!  Ano na TEN! Ten najbliższy! 

To było na początku czerwca. Oczywiście lato, gorąco, bajzel nieziemski w całym mieszkaniu, a ja akurat codziennie pracowałam.  I dało się to wszystko przetrwać, przeżyć, choć łatwo nie było.

W swojej wielkiej naiwności, żeby nie powiedzieć w bezdennej głupocie, wyobrażałam sobie, że tak szybko jak minął remont, tak szybko doczekam się montażu kuchennych mebli. Gdybym wiedziała, że do dziś nie będę miała w kuchni żadnych mebli i żadnych sprzętów,  pewnie bym się na to całe przedsięwzięcie nie zdecydowała.  Na szczęście nie wiedziałam. :-)

Jednak okazuje się, że można żyć bez zlewu, bez kuchenki, bez szafek, że o blacie roboczym nie wspomnę.  Gotuje mi fryderyk (w uznaniu zasług to już chyba Fryderyk, a może nawet FRYDERYK), czyli elektryczny gar, który ma wiele funkcji, z najważniejszą dla mnie  - funkcją duszenia wszystkiego. Czasem używam elektrycznej patelni. Codziennie  - czajnika.  Przy okazji zdałam sobie sprawę z faktu, że ciepłą wodę w kuchni mieliśmy dopiero w 1970 roku. Takoż kaloryfery.

Nie mam pojęcia, kiedy w końcu będę miała te upragnione meble, ale wbrew temu, czego się spodziewałam,  ani  mnie to nie irytuje, ani jakoś specjalnie nie przeszkadza.

W życiu są ważniejsze problemy.


2 komentarze:

  1. Scenariusz jak u mnie, tyle że plany wciąż w sferze planów pozostały ;p Przeszłam traumę podczas remontu toalety, który trwał cale wieki ;)
    Cud, że fachowiec znalazł się od ręki i nie zwiał podczas prac, bo i tak się zdarza.
    No cóż, jak się nie ma na coś wpływu, to trzeba uzbroić się w cierpliwość. Sprawny Fryderyk w tym pomaga, ale mimo to, życzę rychłego pojawienia się mebli kuchennych :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Oby Twoje życzenie się spełniło!

    OdpowiedzUsuń