Często, gdy poznajemy cudzoziemców, zauważamy różnice kulturowe. Jedne oceniamy jako pozytywne i staramy się naszych znajomych naśladować, inne zdecydowanie nam się nie podobają.
Wczoraj spędziłam popołudnie z pewną młodą Białorusinką. Dziewczyna całe życie mieszkała w Mińsku, studiowała medycynę. Teraz mieszka w Polsce, uczy się języka, a mieszka w akademiku. Kiedy zaczęła się rozmowa o studenckim życiu, potoczyła się opowieść o romantycznych wieczorach z kolegą, o piciu wina, jedzeniu winogron, jabłek i... wyrzucaniu pestek i ogryzków za okno. Bo to "bio" - gnije i użyźnia trawnik. Za nic nie mogła zrozumieć, że takie resztki wyrzuca się do kosza na śmieci.
Co to za różnica, gdzie zgnije ogryzek?
😀
OdpowiedzUsuńNo tak… jak już tak bio, to może jakiś kompostownik na dziedzińcu 😉 Ech… Jakby tak wszyscy robili, to jest szansa, że mogłaby złamać nogę na poślizgnięciu się na takim ogryzku.
Serdeczności 🙂
Polacy też śmiecą, ale wydaje mi się, że zdają sobie sprawę z tego, że są to zachowania naganne. Natomiast ona naprawdę nie rozumiała, że to przejaw braku kultury.
OdpowiedzUsuńUściski!
No tak - można powiedzieć że: "Co kraj to obyczaj".:-))
OdpowiedzUsuńSerdeczności Halinko!
Jeśli za oknem jest trawa, do tego raczej zaniedbana, nikt nie chodzi, to ja też bym wyrzucała małe pestki i dokładnie obgryzione ogryzki. Na pewno nie skórki od banana. Na swoim ogrodzie też wszelkimi pestkami "sieję" w lecie i nie widzę problemu. Potem mi rosną samosiejki "wyplujki". Oczywiście na wypielęgnowany trawnik, na chodnik, na ulicę nigdy bym ogryzków nie wyrzuciła. Ale rozumiem Białorusinkę ;)
OdpowiedzUsuń