poniedziałek, 19 lipca 2021

57. Dziad

         Na dziś rano byłam umówiona z moim Ulubionym Chirurgiem w wiadomym celu. Najpierw przyjęła mnie cudownie sympatyczna Pani Pielęgniarka, a potem za robotę wziął się Doktor. Ciął z dużym marginesem wokół i w głąb, a potem szył, szył i szył.  W ten sposób pozbyłam się dziada. Teraz zajmie się nim histopatolog. 

       Ponieważ nie dostałam naklejki "Dzielny pacjent", to sama się nagrodziła -  kupiłam sobie lody czekoladowe z wiśniami. 😋🍨


4 komentarze:

  1. A niech idzie precz! I nagroda jak najbardziej się należała ❣️Teraz czekamy na dobre wieści!
    Muszę zacząć truć Tuśce, bo już dawno powinna się wybrać do swojej dermatolożki, gdyż znów się coś pojawiło. Ech…od wiosny zwleka…
    Ściskam serdecznie😘

    OdpowiedzUsuń
  2. "Niech idzie w pioruny"!, powiedziałam, gdy Ulubiony Chirurg pakował dziada w pojemniczek, w którym pojechał na histo. Na co Doktor opowiedział mi historię o liczeniu bocianów, zakończoną podobnym wyrażeniem, którego tu nie przytoczę, będąc stateczną niewiastą o ugruntowanych cnotach niewieścich.🤣 🤣
    Doktor jest cudny!❤

    Tuśkę koniecznie wyślij do dermatolożki! Czas jest pojęciem względnym...

    OdpowiedzUsuń
  3. Będzie dobrze Halinko :-)
    Przytulam najserdeczniej...

    OdpowiedzUsuń