niedziela, 30 marca 2025

166 Takie tam codzienności

 Wczorajsza pogoda dodała mi skrzydeł i wywlokłam męża z domu na kwiatkowe i domowe zakupy. I choć tym razem zrobiliśmy listę, to i tak zapomniałam o mleku. Ostatnio miałam zamiar kupić silikonową formę do "frajera", a wróciłam do domu z dwiema patelniami, ściereczkami do podłogi,  nakładką na mopa, sodą gospodarczą i lawendowym octem, ale bez foremki.😀 Dopóki się nie zorientowałam, byłam zadowolona z zakupów, że hej!😂

Wczoraj miałam w planie bratki, bo kocham te maleństwa od zawsze. Mając balkon wielkości chustki do nosa, nie na wiele mogę sobie pozwolić, ale wzięłam jeszcze dwa żagwiny. Oczywiście ziemię i nawóz  "Do roślin kwitnących" też.  Na razie wszystko  stoi na balkonie,  bo chwilowo zapał ogrodniczy mnie opuścił. Może dlatego,  że pada deszcz?

Wezmę się za to jutro albo we wtorek. Ostatnie tygodnie miałam tak zapchane zajęciami,  że zwyczajnie nie mam na nic siły. Dołożyłam sobie jeszcze wizyty u dentysty, które też zabierają czas, bo trzeba dojechać do gabinetu i wrócić. Doszło do tego, że cieszę się z godziny spędzonej na fotelu, bo wtedy nikt niczego ode mnie nie chce. Mogę się wyłączyć, zresetować, zrelaksować. 

W piątek odwiedziłam moje przyszywane wnusie. Rzadko je widuję, bo mieszkają na drugim końcu miasta,  no i trudno mi się wstrzelić we w miarę swobodną chwilę  ich rodziców. Małe są na etapie lęku separacyjnego i hasło "przyszła ciocia-babcia" jakoś nie wzbudziło entuzjazmu.😉 Udało nam się jednak wyjść na godzinny spacer, w czasie którego Dziewczyny  spały, a my mogłyśmy trochę pogadać.  Ich mama była niegdyś moją uczennicą (najlepszą) i nasza relacją ewoluuje przez lata. Mogłybyśmy godzinami rozmawiać o sprawach zawodowych, o książkach,  filmach, dzieciach, gotowaniu i mnóstwie innych spraw. To spotkanie dało i Młodej Mamie, i mnie chwilę relaksu.

Nie będę miała czasu na przygotowanie świąt. Tydzień wcześniej jest kolejny egzamin dla obcokrajowców, a to znaczy, że do Wielkiego Piątku będę sprawdzała wypracowania. Modlę się, żeby egzaminowani byli dobrze przygotowani. 

Codziennie  coś się dzieje  i codziennie mogłabym o czymś napisać , ale czy warto komukolwiek zawracać głowę  błahostkami?

Żyję i to jedyne, co ma znaczenie. Przynajmniej dla mnie.

Macham do Was wiosennie!🌷🌷🌷

9 komentarzy:

  1. "Codziennie coś się dzieje i codziennie mogłabym o czymś napisać , ale czy warto komukolwiek zawracać głowę błahostkami?"

    Tak, zawsze trzeba zawracać głowę, gdyż to jest jedyna okazja ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Nie mam zbyt wielu okazji, żeby zawracać komuś głowę swoimi sprawami. Dużo duszę w sobie, choć jestem gadułą.
      Dobrego dnia, Moniko.🌷

      Usuń
  2. Pisz koniecznie. Często tu zaglądam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli chodzi o mnie... to bardzo lubię jak mi "zawracasz głowę".
    Bratki też kupiłam i posadziłam na balkonie.
    I koniecznie pozdrów swoją byłą uczennicę bo przecież ja też ją znam :-))
    Też lubię siedzieć na fotelu i rozmyślać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, Ania bardzo się ucieszyła, że ją pamiętasz! Również Cię pozdrawia.❤️
      Postaram się częściej dawać znak życia.
      Serdeczności, Stokrotko!🌼🌼🌼

      Usuń
  4. Ja też lubię czytać o normalnym życiu, zwłaszcza jeśli ktoś w podobnym wieku, zbliżonym zawodzie. Przeprowadza się taką paralelę, w odniesieniu do swojego życia. Ja też sadziłam bratki, gdy byłam na Dolnym Śląsku. Uczę również polskiego, ale angielskojęzycznych. Może coś o tym napiszę, ale ciągle mam jeszcze inne zajęcia. Pozdrowienia tymczasem ze świętokrzyskiego.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nauczanie zawsze było moją pasją, ale nie przypuszczałam, że będę uczyła polskiego cudzoziemców. Ciekawa jestem Twoich doświadczeń.
    Pozdrawiam!❤️

    OdpowiedzUsuń
  6. Takie miłe chwile trzeba utrwalać, z pozoru są błahe, ale z nich składa się nasze życie i wielu z nas lubi o tym czytać.
    Pozdrawiam kwietniowo!

    OdpowiedzUsuń