Jest 3.23 a ja się jeszcze plączę po domu. Coś tam sprzątam, rozwiązuję krzyżówki, rozmawiam z mężem, a tak naprawdę to denerwuję się wyborami. Normalnie serce mnie boli ze strachu. Włącza mi się syndrom ucieczki - przespać to całe zamieszanie, nie słuchać tv, nie zaglądać do neta, schować glowę w piasek, wyjść w poniedziałek na ulicę i zobaczyć, co się dzieje.
Na szczęście jutro przyjdą wnuki i urządzimy sobie bardzo niezdrową ucztę - będzie pizza, słodycze, owoce, lody. W końcu jest Dzień Dziecka
Sprzęt na jutro gotowy.
Nie ma się co denerwować, trza robić to, co trza, a potem relaks, książka, deser i rozmowy z miłymi ludźmi :* Dobrej niedzieli.
OdpowiedzUsuńZrobiłam co trza. Mąż też. Teraz czekamy na wnuki. Wszak to Dzień Dziecka.
OdpowiedzUsuńWzajemnie dobrej niedzieli.😘
Jak wiesz i u mnie było trza....
OdpowiedzUsuńI poniosłam klęskę...