czwartek, 26 marca 2020

28. Dzień kolejny...

     Kolejny dzień zarazy i kolejny dzień siedzenia w domu.  Tęsknię za widokiem tramwaju i ulic śródmieścia. Na moim osiedlu, które jest prawie wsią, bo za nami tylko elektrociepłownia, pola i granica, cicho i pusto. W ciągu dwóch dni udało mi się zobaczyć dwóch nastoletnich chłopców i jedną starszą panią. A! Jeszcze sąsiada z naprzeciwka widzę, bo maluje mieszkanie. Chyba dobrze robi, bo miał pokój w kolorze ciemnego błękitu. W jasnym będzie mu się chyba lepiej mieszkało.

     Ćwiczę z Quczajem. Poranny rozruch dobrze mi robi, bo na gwałt potrzebuję endorfin! Od jutra zamierzam bladym świtem wychodzić na osiedlowe boisko, żeby pobiegać.
Strasznie tęsknię za chodzeniem. Normalnie robię około sześciu tysięcy kroków, a teraz tylko z pokoju do kuchni, łazienki i tak w kółko. Balkon mam za mały, żeby jak ten pan gdzieś tam przebiec na balkonie dystans maratonu.

     Uczę się niemieckiego. Wiem, że nie mam szans, żeby się nauczyć mówić, bo mózg mam dziurawy jak sito, ale przynajmniej zajmuje mi to trochę czasu. Korzyść jest też taka, że coś tam z tej niemieckiej mowy rozumiem.

     Ostrożnie dawkuję sobie prasowanie, żeby mi na dłużej starczyło.

     Mam dwie maseczki wielokrotnego użytku, które dostałam od synowej. Nie wiem, jak ona to robi, ale pracuje, ogarnia dom i jeszcze ma czas na krojenie materiału na te maseczki. Szyje sąsiadka, a moje dziewczyny piorą je, prasują i szykują do transportu. Szyją dla szpitali, aptek, straży granicznej, policji.
Wnuczki też szyją.
Jestem zła, że nie mogę się zaangażować w tę robotę, ale po pierwsze nie mam maszyny, a po drugie nie mam sprawnej ręki. I pewnie nieprędko będzie sprawna, bo o planowych operacjach można zapomnieć. Dużo poważniejsze są odwoływane, to co tam taka moja ręka. 

     Od wczoraj robię listę zakupów, które muszę zrobić jutro. Pójdę po nie zaraz po bieganiu, żeby nikogo nie spotkać po drodze.

      Dbajmy o siebie i o innych! Unikajmy siebie nawzajem, choć tęsknimy.

     Obyśmy wszyscy zdrowi byli! Pozdrawiam Was! :-)














6 komentarzy:

  1. No jest trudno. Moi średni chodza do pracy, syn rowerem, synowa niestety tramwajem. Chłopcy siedzą w domu. Młodszy od poniedziałku ma szczeniaczka, ponoć jeszcze za mały na siusianie na dworze. Ci moi pozostali maja problemy z pracą, akurat zaczęli ja zmieniać w styczniu i może się okazać, że zostaną bez pracy. A żyć trzeba. No a ja sie oczywiście przejmuję. A. musiał iść do dentysty, udało się po całodziennym szukaniu i wydzwanianiu. Ja mam na poniedziałek wizytę u specjalisty, nie wiem, czy sie odbędzie, a jeśli tak, to jak bardzo narażę się na wirusa? ja mogłabym biegać po ogrodzie, ale tego nie potrzebuję, przy słonecznej pogodzie trochę dziubię przy kwiatach i wysiewam warzywka (groch, rzodkiewki, pietruszkę marchew ), wzejdą i tak dopiero, jak będzie cieplej i wilgotniej. Znów sucho jak pieprz. Ja maruda jestem, więc już nie będę narzekać. Ma być cieplej, choć taka pociecha :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie,że masz ogród i możesz się nim zajmować.Zawsze to trochę pobytu na powietrzu. Mnie strasznie ogranicza powierzchnia mieszkania.Dzis wieczorem nie wytrzymałam i poszłam pobiegać. Chyba będę to robiła wieczorami, a nie rano, bo jest cieplej.
      Nie martw się o Młodych! Na pewno dadzą sobie radę!
      Sciskam Cię, Haneczko!

      Usuń
  2. Kończy sie drugi tydzień siedzenia w domu, bo mamy pozamykane punkty. Jedynie Gutek się cieszy, ale chyba już umiarkowanie, bo dwa razy dziennie idzie na krótkie dwudziestominutowe wietrzenia, a dwa razy dziennie robimy okrążenie godzinne osiedla. Zakupy dla Mamci ogarniam, a raczej staram się raz w tygodniu. W przyszłym tygodniu planuję oddać autko do mechanika i będę miała tylko chodzenie z piesem. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że wszystkie żyjemy w podobnym rytmie.Zazdroszczę Ci spacerów z piesem! Ja muszę ganiać sama.
      Serdeczności, Bogusiu!

      Usuń
    2. Ja dziś byłam na balkonie. I syna widziałam, rozmawialiśmy przez otwarte drzwi w bezpiecznej odległości. Teraz jak byłam w drugim mieszkaniu to poobserwowałam trochę ulicę, więc chodzą ludzie. Pojedynczo, ale chodzą...
      Też sobie wszystko dawkuje, łącznie ze sprzątaniem.
      Serdeczności 🙂

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń