Nam wrażenie, że ostatnie dwa tygodnie to jakaś czarna dziura czy inna wyrwa w moim życiorysie. Niby lekko przeszłam ten covid, ale chyba jednak nie do końca.😉 Na szczęście dziś zobaczyłam na teście jedną kreskę! Znaczy się negative! Hurra!
Z tej radości wzięłam się za prasowanie tego, go moja Candy była łaskawa wyprać w tym tygodniu, ale ponieważ prasowanie to dla mnie relaks i przyjemność, to część tej partaninki zostawiłam sobie na jutro.😉
Kiedy już powiesiłam na balkonowej suszarce kolejne pranie, zapragnęłam w końcu wyjść na dwór. Pierwszy raz od dwóch tygodni! Była taka cudna pogoda, słonko świeciło, ptaszory darły się jak opętane, więc postanowiłam zrobić sobie wycieczkę... z plastikami do śmietnika. Dwa piętra w dół, pięć klatek schodowych w jedną stronę i tyleż z powrotem. Dałam radę. Ale odpoczywałam potem dobre pół godziny. Najwidoczniej cała moja kondycja została pochłonięta przez covidową czarną dziurę.😪
Dobrej wiosny! Niech przyniesie nadzieję!
🌞🦋🌷
Niestety, ale covid zabiera siły....
OdpowiedzUsuńNo ale pomalutku, pomalutku do przodu... Codziennie coraz więcej kroków sobie zaplanuj.
:-)
Jagódko, bardzo się staram wrócić do formy. W niedzielę udało mi się przejść ponad 7 kilometrów. Wprawdzie pomalutku i z przystankami, ale jednak.
UsuńWszystko w porządku Halinko?
UsuńZapraszam do siebie na ucztę tulipanową...:-)
Z każdym dniem będzie lepiej.
OdpowiedzUsuńMoże niekoniecznie pogodowo, bo coś się w aurze ma zmienić od jutra, ale miejmy nadzieję, że to tylko chwilowe jest. Jak i ta niemoc po covidzie.
Sił życzę i ściskam mocno❤️
Też mam taką nadzieję. Tym bardziej, że w kwietniu będę miała trochę zajęć, którym chciałabym sprostać.
OdpowiedzUsuńBuziaczki❤