Kwiecień - plecień, no ale bez przesady! Na (chyba) dwa tygodnie przed maturą kwitną kasztany, bzy i rzepaki pachną aż w nosie kręci i na to wszystko dziś rano padał śnieg! Byle jaki, bo byle jaki, ale jednak śnieg! Zimowe kurtki spakowałam próżniowo, bo przecież maj za pasem i teraz marznę, ale się zaparłam, że już ich z szafy nie wyjmę.
Jutro mam otwartą lekcję polskiego. "Występ" przed możnymi naszego miasta, od których zależy kasa na dalsze działania Centrum Integracji Polsko-Ukraińskiej. Kiedyś bym się przed taką imprezą strasznie denerwowała, a dziś luzik. A nie powinno tak być, bo rutyna gubi.
Nieregularnie zagladam do znajomych wiec przepraszam - po smierci meza dzialam troche chaotycznie.
OdpowiedzUsuńPamietam gdy w czasach szkolnych kiedy to gnano nas na pierwszomajowy pochod poszlam bo musialam , wiosennie ubrana choc za cieplo nie bylo a tu czekajac w kolejce na pozwolenie wlaczenia sie w parade zaczelo posypywac sniegiem - czyli 1szego Maja!
Dawniej zdarzaly sie ewenementy klimatyczne, teraz sa normalka, zadna czesc swiata nie ma juz swej starej , rutynowej pogody.
Też pamiętam taką pogodę 1 maja. To było chyba w 1983 roku. Dziś wszystko jest możliwe - śnieg w maju, ciepło w styczniu, susza na przemian z powodziami. Strach pomyśleć, na jakim świecie będą żyć nasze wnuki.
OdpowiedzUsuń