sobota, 30 grudnia 2023

124 🍀🍀🍀

 Przeczytałam  przed chwilą  to, co napisałam w nocy i jakoś głupio mi się zrobiło,  że tak marudzę  i narzekam.  Więc bardzo proszę, jeśli tu trafisz,  to opuść część zasadniczą i skup się na tym, co jest  napisane na czerwono. ❤️



Przed  chwilą zaczął się ostatni dzień roku. Zdążyłam rozwiązać codzienną, a właściwie  conocną krzyżówkę na szarada.net  i zastanawiam  się co dalej. Już trzecią noc nie śpię. Najwyraźniej uodporniłam się na działanie moich tabletek nasennych.🤷‍♀️ Koniec grudnia to dla mnie dziadowska pora, bo zawsze wtedy wyłazi mi na wierzch deprecha.  Staram się, żeby nie było to jakoś szczególnie widoczne, ale czasem się po prostu nie da. Organizuję święta, gotuję, piekę, kupuję prezenty, serwetki i obrusy, a w środku  CZARNO.  I tak zostaję z tym CZARNYM sama czarną, bezsenną nocą.  Krótki dzień, deszcz,  koniec roku, urodziny Taty i Babci, których już dawno z nami nie ma... Wszystko do doopy.😡 Najgorsze, że wszyscy wokół zapominają,  że choruję,  bo cały czas biorę leki i zwykle udaje mi się zakładać maskę  - jestem niemal zawsze uśmiechnięta.  Tylko kurcze, Robin Williams też był zawsze usmiechnięty... No i przez to, że nie chodzę z nosem na kwintę, nie mam wsparcia w tej durnej chorobie, której nie widać. Jak złamałam rękę, to wszyscy mi pomagali, niektórzy nawet współczuli. Bo łapa w gipsie to jakiś konkret. Wiadomo jak komuś takiemu pomóc. A depresji ludzie się boją. A jak się jej boją, to ją deprecjonują, poddają w wątpliwość  jej istnienie. Bo jak czegos nie widac, to tego nie ma, prawda?  

"Ty masz depresję? No nie gadaj! A czego Ci brakuje? Masz emeryturę,  masz pracę,  jesteś zdrowa (!). Z czego ty możesz mieć depresję? Weź się w garść i nie marudź. Inni mają gorzej. I nie chodź już do tego psychiatry, bo on ci tylko w głowie miesza". 

Takie teksty słyszy człowiek w pierwszej połowie XXI wieku.

Spodziewając się takich komentarzy po prostu siedzę cicho.  Nawet na wsparcie  męża niespecjalnie mogę liczyć,  bo on ma jakąś dysfunkcję charakteru  - może się fizycznie opiekować chorą osobą, ale nie jest w stanie wykrzesać z siebie objawów  empatii. Wiem, że ma z tego powodu wyrzuty sumienia, ale nie jest w stanie się przełamać.  Ech...

Nie pozostaje mi nic innego  jak połknąć  drugą tabletkę nasenną i czekać na dłuższe dni.

Życzę Wam sympatycznego sylwestra🥂 i żeby 2024 był lepszy od tego,  który się kończy!

Przesyłam Wam koniczynki na                        szczęście.

🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀


🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀

wtorek, 26 grudnia 2023

123 Już prawie po...

 

Mikołaj wszedł nie wiadomo kiedy i nie wiadomo którędy. Musiał się nieźle uwijać, bo prezentów zostawił dużo. Widać byliśmy grzeczni.😉  Coś mi się wydaje, że  wcześniej zrobił skok na księgarnię, bo dla siedmiorga osób przyniósł w sumie kilkanaście książek! 

Przy stole było miło i smacznie, potem muzycznie- kolędowo i prezentowo. Na koniec dziewczyny posprzątały,  chłopcy wynieśli śmieci, żeby babcia i dziadek nie musieli sami ogarniać chałupy. 😉 A potem zostaliśmy sami i na dwa dni zalegliśmy z lekturami w rękach.  Dochodzimy (nieśpiesznie) do siebie po covidzie. Nie jest łatwo,  bo 20 lat, końskie zdrowie i możliwość szybkiej regeneracji mieliśmy niemal pół wieku temu, ale jakoś idzie.

Życzę Wam zdrowia i dobrego wejścia w kolejny rok. Niech nam wszystkim Los sprzyja!❤️

wtorek, 19 grudnia 2023

122 Chciałabym Was wszystkich przytulić





Kochani! 

Życzę Wam, żeby w te święta  każdy znalazł drogę do miejsca, gdzie go oczekują z otwartym sercem i przyjmą z radością.
Bądźcie ufni w przyszłość z naiwnością i szczerością dziecka,  ale twardo stąpajcie po Ziemi. Kochajcie siebie i innych ludzi.  Cieszcie się tym, co jest Wam dane i niechaj to będą Wiara, Nadzieja i Miłość.

Radosnych świąt!!!🎄🎅🎄🎅🎄

sobota, 16 grudnia 2023

121 Kraken

 Nie szczepiłam się, bo w mojej przychodni nie było preparatu na krakena. Z głupoty nie nosiłam w komunikacji miejskiej maseczki. A w pracy ciągle mnóstwo ludzi, dzieciaki na mnie wiszą niemal bez przerwy no i mam  skutek. Gorączka do 40 stopni wyłączyła mi myślenie i poprzedniej nocy nie bardzo wiedziałam, gdzie jestem. Teraz obudził mnie ból, więc postanowiłam  wziąć  Doretę. Nalalam z termosu herbaty, ale była za gorąca, no to postanowiłam chwilę poczekać. Wydaje mi się , że tabletkę wyjęłam i położyłam obok kubka. Teraz patrzę, a tabletki nie ma. Połknęłam ją? A może gdzieś upadła? A może tylko miałam zamiar ją wyjąć? Nie mam pojęcia...


środa, 13 grudnia 2023

120 Trzynastego dzieje się

 42 lata temu, ciemną nocą, zachorowało mi półtoraroczne dziecko. Zachorowało tak, że trzeba było wzywać w nocy lekarza, a że telefony nie działały,  to pojechaliśmy na dyżur do szpitala dziecięcego.  Po powrocie, o 6 rano dowiedziałam się, że wprowadzono stan wojenny. Pojęcia  nie miałam, co to znaczy. I już nie wiem,  czy bardziej byłam przejęta pierwszą chorobą synka, czy stanem wojennym.

Dziś ten dzień zaczął się pięknie - oglądaniem transmisji z zaprzysiężenia nowego rządu. Symboliczne wydarzenie w tym dniu. A potem byłam na wzruszającym przedświątecznym spotkaniu w Centrum Integracji Polsko-Ukraińskiej. Były ukraińskie i polskie kolędy, opłatek i kutia,  barszcz z uszkami i pielmieni, chinkali i pyszne ciasta.  Ale przede wszystkim  była ciepła, świąteczna atmosfera, mnóstwo uśmiechów, przytuleń, trochę łez... 

Przez te 42 lata maleńki synek wyrósł i dziś jest tatą trójki moich wnucząt. Tamten dzień jest  ciągle w mojej pamięci choć wszystko  się zmieniło. 

Spotkanie z ukraińskimi uchodźczyniami przypomina mi, że nic nie jest dane na zawsze.

czwartek, 7 grudnia 2023

119 Trudne początki

 Niektórzy przychodzą na ten świat o czasie, silni, zdrowi i pełni  energii, a inni od razu  mają  pod górkę.  Tak jest z moimi przyszywanymi wnuczkami. Mama ma się już całkiem dobrze, a dziewczynki ciągle walczą o swoje.  Większą mama próbuje karmić butelką, bo Malutka nie ma tyle siły, żeby przystawiać ją do piersi. Mniejszą zaatakowała bakteria, więc trzeba było wprowadzić odpowiednie leczenie. Obie są takimi maleńkimi Okruchami Życia. Na szczęście Mama cały  czas jest w szpitalu  i niemal w każdej chwili  może być przy dzieciach. Tak będzie, póki Małe będą wymagały opieki szpitalnej. Myślę, że to może potrwać jeszcze kilka tygodni.

Trzymajcie kciuki!!!

środa, 29 listopada 2023

118 Są!

 Wczoraj pojawiły się na świecie moje dwie "przyszywane" wnuczki  - Małgosia❤️ - 51 cm i 2110g oraz Basia❤️ - 44 cm i 1450 g.  Miały się urodzić na początku stycznia,  ale tak to bywa z dwojaczkami, że są niecierpliwe. 

Obie panienki  czują się dobrze, samodzielnie  oddychają,  choć karmione są sondą. Gorzej z ich Mamą, bo jednak cc to poważna operacja. Ale na pewno z każdym dniem będzie lepiej. 

Czy muszę dodawać, że obie są śliczne?

czwartek, 16 listopada 2023

117 O tempora!

 Jestem staroświecko wierna pewnym kanonom zachowania, ale staram się rozumieć współczesne trendy. Jednak dziś ręce mi opadły. Otóż w pewnym liceum młodzież wybiera się do opery. Pięknie, prawda? Wybiera się tym chętniej, że obiecano jej piątki z jednego z przedmiotów, jeśli "stosownie się ubiorą i nie będą przeszkadzać w czasie spektaklu".

niedziela, 29 października 2023

116 Wiecej pamięci, mniej śmieci

 Poszliśmy z mężem na cmentarz. On w celach służbowych, bo 1 listopada niebawem i tradycyjnie coś na ten temat musi się w prasie ukazać. Ja spacerowo. Ludzi na cmentarzu tylko trochę więcej  niż w zwykłą niedzielę, za to dużo więcej straganów z chryzantemami, zniczami i stroikami. Kolejek nie ma, bo to jeszcze dwa dni do święta.  

W tym roku nie pojadę  na groby Rodziców,  bo pracuję przed i po pierwszym. Poza tym jakoś nie mam ochoty na rodzinne spotkania. U kuzynki będzie ruch jak na lotnisku - goście, dzieci, hałas, a ja potrzebuję ostatnio ciszy i spokoju.  Nie jadę, więc kuzynka zadba o wygląd grobów ciotki i wujka. Zanim zdążyłam pomyśleć,  już dzwoniła z informacją, że  zamówiła dwie duże chryzantemy, a ja muszę zdecydować, jakie mają być stroiki. Bo muszą być, żeby nie wyglądało "biednie". A nie może być biednie, bo "groby są tuż przy alejce i jak ludzie będą szli, to popatrzą i będą gadać".🙈 

Co roku obiecuję sobie, że tym razem to już na pewno będę asertywna i nie ulegnę. A potem daję się zakrzyczeć. 


niedziela, 15 października 2023

115 Nie zasnę z emocji

 Odliczałam do 20 jak w sylwestra, a serce mi biło, jak przed własnym ślubem. Świętujemy z rodziną, ze znajomymi! Nie powiem - miło mi się patrzyło na niepewne miny prezesa, Witek i pinokia. Tak, jestem złośliwa,  bo za dużo było upokorzeń, kłamstw,  złodziejstwa wypowiadanych przez nich z uśmiechem.

Niech pakują swoje kuwety i idą tam, gdzie poszedł   русский военный корабль . 

Cieszmy się i świętujmy,  bo to nasze święto.

✌️🍀🥂🍀✌️🇵🇱🇵🇱🇵🇱

piątek, 13 października 2023

114 Dziś jeszcze można

        Dziś jeszcze można mówić i pisać o wyborach. Zwykle unikam tematów związanych z polityką, ale dziś "muszę, bo się uduszę", jak śpiewał klasyk. Emocje biorą górę.

       Rządowej szczujni ani nie słucham, ani nie oglądam  od ośmiu lat. Czasem docierają do mnie jakieś szczątkowe wypowiedzi ichnich "redaktorów" czy innych "bossów" i to wystarczy, żeby nie przestać się dziwić, że tak można. Tak kłamać, manipulować faktami, słowami i ludźmi, którzy tego słuchają.  Nie przestaję się dziwić emerytom, którzy widzą trzynastkę i czternastkę,  a nie widzą paragonów w sklepie czy aptece. I tych, którzy mówią "ja tam po sądach nie chodzę " i "w ciąży już nie będę ". Czyli moja chata z kraja.🙈

  Boję się najbliższego poniedziałku. Mam w rodzinie żołnierkę  i policjanta. Myślimy tak samo. Co zrobią, gdyby?... Jakie mogą być tego konsekwencje?... 

   Na pewno w poniedziałek  będzie wielu szczęśliwych,  pełnych nadziei i bardzo wielu zawiedzionych.

   W której grupie będziesz?

    Szczęśliwej niedzieli i szczęśliwego nowego roku, dekady, przyszłości. 🇵🇱🍀



niedziela, 8 października 2023

113. Krzywa niedziela

 Krzywy/-a to w naszym rodzinnym języku znaczy "byle jaki", "niezdrowy". Krzywa niedziela to taka,  kiedy nie chce się wstać z łóżka, ubrać się ani zrobić śniadania.  Krzywy może być każdy dzień. Szczególnie  jesienny, gdy kaloryfery są zimne, porządek sam nie chce się zrobić,  a najmilszym wydaje się powrót  do ciepłego łóżka. Najlepiej  w towarzystwie  termoforu i książki. Ja też jestem dziś jakaś krzywa, bo ciągle mi zimno i głowa mnie boli.

No więc dziś była krzywa niedziela z krzywym obiadem. Zwanym inaczej obiadem "pogwizdanym".

Choć w sumie nie było tak źle, bo wczoraj były u nas wnuki, więc zostało trochę najlepszego  rosołu na świecie (wiadomo,  że każda babcia taki robi) i jakieś szczątki schabowych i mizerii. Nasze wnuki nie gustują w wyszukanych potrawach.😉 Mają to w swoich chłopskich genach i dobrze nam z tym.

A propos chłopskich genów trafiłam dziś przypadkiem na reportaż ze skansenu w Sanoku. Zobaczyłam z lotu ptaka kościół  przeniesiony tam ze wsi Bączal. Kościół, w którym  chrzczona była moja Mama i jej rodzeństwo. Z tego kościoła na cmentarz wyniesiono mojego pradziadka Józefa. Historia...  Poryczałam się na ten widok. W skansenie jest też chałupa najstardzego brata mojego  dziadka, stryjka Jędrzeja. Jeszcze kiedyś przestąpię jej  próg.❤️

Wracając do wnuków. Wczoraj Najmłodszy zapytał:  "Babciu, czy w tym roku święta też mogą być u was, bo u was jest jakoś  fajniej, uroczyściej"? Rok temu synowa miała służbę, a syn był chory i dzieci były u nas na Wigilii  same. Też to miło wspominamy.  

Nie ma rady.  Za tydzień trzeba nastawić ciasto na pierniczki, a potem kupić kapuchę, grzyby i ulepić milion pierogów i uszek. Chyba, że pierniczki zrobię oszukane. Ale z pierogami to się nie uda.

Jutro do pracy.  Najpierw  1,5 godziny z Nastia- to dobry początek dnia. Bardzo się lubimy, uczymy się przy kawce i ciachu.😀 Potem przejazd przez centrum na zajęcia z pięciolatkami. Jutro poznamy nazwy zwierząt gospodarskich,  nauczymy się "jak mówi krowa" i spróbujemy zapamiętać  zbitki liter typu "kwa kwa, muuuu, miau", potem będziemy pokazywać jak skacze żabka,  konik, jak chodzi krówka itp. Kiedy się trochę zmęczą (mam taką nadzieję) obejrzymy bajkę edukacyjną, a na koniec będziemy kolorować.

Przeczołgają mnie pewnie nieźle, więc potem szczęśliwa, że zobaczę ich dopiero w piątek, pojadę na zajęcia z moją grupą B1, a dzień zakończę z Panem Bogdanem, rozmawiając o rodzajach umów o pracę.

Mam nadzieję,  że przetrwam.🍀

Życzę Wam pogodnego tygodnia!🥰🥰🥰

piątek, 6 października 2023

112. Jeszcze tylko 23 razy

 Jakiś czas temu pisałam, że zgodziłam się poprowadzić zajęcia z ukraińskimi dziećmi.  W młodszej grupie są przedszkolaki, które mam przygotować do pójścia do polskiej zerówki,  a w starszej dzieciaczki z pierwszej i drugiej klasy, które muszą szybko nauczyć się podstaw polskiego.  Jestem po dwóch zajęciach z każdą grupą. Stokrotka zapytała mnie o to  jak daję sobie radę. 

Jest ciężko. Maluchy są bardzo różne. Jest chłopiec z ewidentnym ADHD. Wszystko robi szybko i byle jak, nie jest w stanie skupić się na dłużej niż kilka minut. Jest dziewczynka, podejrzewam, że w spektrum autyzmu - pierwsze zajęcia spędziła odwrócona plecami do mnie i dzieci. Dziś jeden z chłopców szlochał przejmująco, bo tęsknił za mamą. Inny co minutę wolał "pani Halinko", bo musiał mi coś pokazać.  Wszystkie dzieci dopiero niedawno poszły do przedszkola, więc mają problem z byciem w grupie, z dyscypliną,  ze skupieniem, wiec zajecia musza być różnorodne, przemyślane. Żadne dziecko nie mówi po polsku. Będziemy nad tym  pracować.

"Starszaki" są już wdrożone do pracy w grupie, pracy z książką. Tu skupiamy sie przede wszystkim na opanowaniu podstawowego słownictwa, które jest potrzebne uczniowi -  piórnik i jego zawartość,  polecenia, które słyszą w klasie i oczywiście  pisanie i czytanie. Drugoklasista nie zna polskich liter, więc jest pisanie po śladzie, przepisywanie, czytanie całościowe i sylabizowanie. W planie mam rymowanki i krótkie wierszyki. 

Do takich zajęć jest mało materiałów,  więc muszę je sama przygotowywać.   Jest  mi się trudno, bo nie mam doświadczenia  w pracy z takimi małymi dziećmi. Im też łatwo nie jest, bo inny język, bo nie ma mamy, bo zajecia długo trwają. 

Jeszcze tylko 23 spotkania i... jak nie zwariuję, to będzie  cud.😉

piątek, 22 września 2023

111. Nocne łowy

 Nie mogę spać, więc szukam w necie materiałów do pracy z dziećmi.  Będę uczyła maluchy 5-6 lat  i 7-9. Dla starszaków mam książki, a dla maluchów sama muszę napisać program i plan kursu. Właśnie kupiłam jakieś plakaty. Może się przydadzą. 

Oj, coś mi się zdaje,  że  łatwo nie będzie. 

wtorek, 19 września 2023

110. Nie daję rady

 Nie daję sobie rady z bólem. Żadne z dostępnych środków, które nie zwalają z nóg (wszak pracuję) i na które nie nie jestem uczulona nie są w stanie stłumić tego cholerstwa. Strasznie dużo tu tych negatywnych słów "nie","żaden", ale jakem urodzona optymistka, tak teraz się poddaję. Obeszłam już różnych specjalistów, a ostatni, po kilku wizytach i manipulacjach, zalecił mi ćwiczenia.  Więc ćwiczę,  bo facet głupi nie jest i do tej pory się na nim nie zawiodłam. Ale coś czuję, że chyba właśnie nastąpił ten pierwszy raz, bo nie widzę żadnego postępu.

Wpisałam sobie dziś w necie hasło "Jak żyć z przewlekłym bólem" i rozpłakałam się, czytając te dobre rady. Kogoś,  kto to pisał, chyba bolała czasem głowa.  A i to nieczęsto.

Jestem zła, sfrustrowana, załamana i mam wszystkiego serdecznie doooość!😪

Przepraszam, że tak tu jojczę,  ale naprawdę nie mam już siły. 

sobota, 16 września 2023

109. A propos wpisu Rybeńki

Napisalam w komentarzu do  wpisu Rybeńki, że  właśnie przerabiam problem, o ktorym pisze...

Mam ciotkę. Nie "ciocię" ale właśnie "ciotkę". To młodsza siostra mojego taty. Rocznik 1927 (tata był 1924). Od 1953 roku mieszka w Warszawie, my przez większą część życia w niedalekiej odległości  od morza, więc spotkania były rzadkie.  Pamiętam, że ciotka była u nas raz, my u niej może dwa - trzy, w drodze na wieś do babci niedaleko filmowych Wilkowyj.  Przez całe lata jakoś nie zastanawiała mnie ta mała intensywność spotkań. Jako że, z różnych powodów,  wychowywałam się u babci ze strony mamy,  to przez całe życie kontakty z tą częścią rodziny  były dla mnie oczywiste. A ciotka, od baaardzo  dawna wdowa, była w Warszawie i już. Od osiemnastu lat jest praktycznie samotna. Nie żyje mąż, syn, bracia. Jest wnuczka, ale... No właśnie  - "ale"... Ciotka jako babcia nie zadbała o serdeczny kontakt z jedyną wnuczką. Ze mną, jedyną bratanicą, też nie. O ile mój ojciec za siostrą nie przepadał, o tyle babcie chyba zawsze mają hopla na punkcie wnuków... Ale nie ona. Nie była babcią, która ma dla wnuczki schowane cukierki,  czyta  książeczki, czy wtyka po kryjomu przed rodzicami dychę na lody.  Ja zaczęłam utrzymywać z ciotką telefoniczny kontakt dopiero po śmierci mojego taty i jej syna (odeszli niemal w tym samym czasie). Chciałam ją jakoś wesprzeć w nieszczęściu.  I tak to trwało całe lata, dopóki ciotka słyszała dzwoniący telefon.  Czas zrobił swoje. Ostatnie tygodnie to pogłębiająca się niemożność samodzielnego życia.  Ja - daleko. Wnuczka, nie dość,  że sama czasem wymaga wsparcia (SM), to pracuje.  Obie jesteśmy nauczone, że starym bliskim trzeba pomagać, opiekować się nimi, być cierpliwym i nie traktować ich z góry. Przerabiałam to z moim ojcem i choć nie raz miałam ochotę go udusić albo wyskoczyć z krzykiem przez okno, to nigdy tego nie okazałam.   A teraz obie, szczególnie Młoda,  jesteśmy postrzegane jako te niedobre, nieczułe, obojętne, bo żadna nie ma zamiaru przeprowadzić się do ciotki, żeby się nią opiekować.

Coś w tym jest,  że jak Bóg Kubie, tak Kuba Bogu i ile dasz, tyle wyjmiesz.  Jeśli przyjaźnimy się z naszymi dziećmi i wnukami, okazujemy im zainteresowanie i zrozumienie, to możemy mieć nadzieję,  że to zaowocuje szacunkiem i zrozumieniem, gdy będziemy starzy. Jeśli jesteśmy dla kogoś  nie-wiadomo-kim, to nie spodziewajmy  się wiele, gdy dopadnie nas starość. 

My staramy się zapewnić ciotce opiekunkę.


środa, 13 września 2023

108. Jest jakoś inaczej...

 ... niż jeszcze rok temu. 

Poszłam do pracy na 15.15.  Na trzy godziny. W domu byłam przed 19. Coś tam zjadłam, a potem zasnęłam. Na rozłożonej na podłodze macie, z kostką do jogi pod głową,  przykryta lekkim kocem... 

poniedziałek, 11 września 2023

107. Spotkanie

 Już wczesną wiosną umówiłam się z kuzynką  że we wrześniu spotkamy się na wsi u drugiej kuzynki. Wszystkie  jesteśmy dziećmi rodzeństwa - Zosi, Stasi, Janci i Józia. Zosia (moja mama) umarła 18 lat temu. Stasia,  dokładnie tego samego dnia,  rok temu. Jancia ma 83 lata, Józiu 78. My mieścimy się w przedziale 46-65. Niezły rozrzut  wiekowy. 😀Mój syn jest młodszy od mojej najmłodszej kuzynki o dwa lata.😀

   No i udało się zgrać urlopy, stan zdrowia i pogodę! W sumie najgorzej z tym zdrowiem, ale jakoś dałyśmy radę.

Były obiady  "jak w niedzielę", bo Jancia i Jola jak kochają, to karmią. Ponad miarę,  ponad ludzkie możliwości i - na dodatek- bardzo smacznie. Były rozmowy  do późnej nocy, wspomnienia, łzy.  Bo jakże inaczej, kiedy mówi się o rodzicach, ciociach, wujkach, o pokoleniu babci i dziadka, o naszym, jakże odległym dzieciństwie. Jak się  nie wzruszyć, kiedy widzimy siebie młodymi,  fajnymi dziewczynami, a obok siedzi schorowana starsza pani. Z którą na dodatek siedziałam w jednej ławce w pierwszej klasie... I ja już przecież jestem nie ta,  co kiedyś...

Czas... Zabrał nam wszystko, co najcenniejsze - rodziców, młodość,  nadzieje, marzenia. Dał rodziny, mnóstwo kłopotów, klęsk i rozczarowań. Żadnej i żadnemu z nas nie było dane spokojne, szczęśliwe życie. A jednak trwamy, chcemy być razem i te spotkania dają nam szczęście.  Staramy się o sobie wzajemnie myśleć, choć codzienność niesie tyle różnych spraw, że na myślenie o samym sobie czasu brakuje. 

    Kiedy spotkamy się w tym samym gronie? Czy jeszcze będzie nam to dane?



niedziela, 3 września 2023

106. Rozpłynąć się we mgle...

 Zawsze budziły we mnie niepokój historie zaginięcia ludzi. No bo jak to możliwe, żeby człowiek zniknął? 

31 sierpnia mój kolega wyszedł z domu na działkę. Mieszkamy w czteropiętrowym  bloku, a działki są oddalone od jego klatki schodowej o jakieś 50 kroków. Wyszedł i przepadł. Zdrowy, normalny człowiek. Emeryt, który ma swoje pasje, fajną żonę i kłopoty takie, jak my wszyscy.  Coś się stało.  Tylko co? Stracił orientację w terenie? Pamięć? Spotkał kogoś,  z kim poszedł nie wiadomo gdzie? I to wszystko stało się w czasie potrzebnym do zejścia z czwartego  piętra na parter...

Dziś jest 3 września.  Szukamy go, penetrując osiedla w naszej dzielnicy,  poprzez ogłoszenia  na fb, rozwieszono wszędzie, gdzie się da plakat ze zdjęciem i informacją.

Strasznie się martwię. Boję się.  Mam potworne wyrzuty sumienia, że nie mogę  szukać Rysia na okolicznych osiedlach, bo nie mogę chodzić.🙈

Jak pomyślę, co on może teraz przeżywać, to mam łzy w oczach. 

Tego samego dnia gdzieś w Polsce zaginęła 24letnia dziewczyna. Okazało się, że została zamordowana.🙈

czwartek, 31 sierpnia 2023

105. Chyba jesień

 Coraz trudniej mi rano wstać, bo jest ciemno. Piżama jakaś taka dwuwarstwowa i skarpety ciepłe, a tu jeszcze nie było wakacji... 

Dziś kursantka odwołała zajęcie, więc miałam trzy godziny przerwy. Połowę przeznaczyłam na leżenie na ławce, bo to nieco likwiduje ból biodra i nogi. Szkoda, że nie miałam klocka do jogi do położenie sobie pod glowę.

Jak już trochę doszłam do siebie, wybrałam sie na krótki spacer do pasmanterii. Kocham sklepy, w których panuje absolutny porządek,  a towar jest piękny, czasem trochę tajemniczy, kolorowy. Te wszystkie włóczki - kolory, grubości,  struktura, z której można wyczarować cuda  - szale, czapki, swetry, różne wdzianka, czasem cholewkę buta, torebki. Nitki, koronki, kordonki, guziczki... Tyle tego, że aż oczy rwie.

Dziś kupiłam tylko znaczniki do rozliczania oczek w swetrze,  który  właśnie dziergam. To ma być sweter z dziur. Taki do narzucania na bluzkę czy sukienkę. Zobaczymy, czy mi wyjdzie, bo chyba z 30 lat niczego nie popełniłam na szydełku.

A przy okazji, idąc starą uliczkę, mijając warzywniak i drzewa poczułam jesień😪.

To inaczej pachnące powietrze, ciepłe słonko, które ledwie dotyka twarzy, jakby było już zmęczone latem, jakby stało na peronie pociągu i żegnało mnie czule,ale jakoś bez obietnicy ponownego spotkania. To już inne zapachy, kolory... Dla mnie to najsmutniejsza pora roku...

Od jutra zaczynam urlop. Całe 10 dni bez szkoły, bez kursantów, bez problemów. Dom, odpoczynek, leczenie , trzydniowy wyjazd do rodziny. Wiem, że nie odpocznę, nie odetnę się od rzeczywistości,  nie pojadę nad morze, do spa, nikt się mną nie zaopiekuje, nie nakarmi. Ale i tak bardzo się cieszę.  Przez ostatnie póltora roku pracowałam nawet w soboty i czuję się jak przepuszczona przez magiel.

czwartek, 17 sierpnia 2023

104. Buty...

 

Czekały na mnie w wielkim pudle z innymi butami. Były tam od miesiąca, może dwóch. Oglądały je różne dziewczyny, kobiety ale one czekały na mnie.😀 

Zobaczyłam je i zakochałam się!  Są moje! Jedyna taka para, wykonana przez   faceta o wielkiej wyobraźni.👍

Uwielbiam  ciuchy inne od wszystkich - kolorowe, obszerne,  najlepiej  z naturalnych tkanin. Taka odważna w doborze stroju jestem dopiero od kilku lat. Mój mąż żartuje, że na stare lata zostałam hipiską. Doceniają ten styl i moją odwagę wnuczki i ich koleżanki. Może wreszcie jestem sobą?



niedziela, 30 lipca 2023

103 Zła jestem, żeby nie powiedzieć dosadniej

 Nie przebieram już w słowach, bo ból uniemożliwia mi normalne funkcjonowanie. Chałupa mi zarasta pajęczyną, nigdzie nie chodzę - żadne tam wernisaże czy koncerty.😪Co rano po przebudzeniu zastanawiam się, kiedy zacznie boleć. Bo, na szczęście,  w nocy mam spokój. Potem konieczność dostania się do pracy i z powrotem.   Potem tylko pozycja horyzontalna.

Mam już trzy różne diagnozy,  za mną jest fizjoterapia,  akupresura i akupunktura tudzież wszystkie zalecane przez specjalistów ćwiczenia. Żeby było miłej, mój organizm nie reaguje na żadne, dotąd stosowane, środki przeciwbólowe.

Jutro, po dłuuuugim oczekiwaniu mam wizytę  u Najwyższej Instancji. Ostatnia deska ratunku. 

Na dodatek nie wiem, gdzie mi się zapisała prezentacja na jutrzejsze zajęcia z panią z Belgii.😭

Sorki. Ulało mi się.

Dobrego zdrowia!👍

wtorek, 25 lipca 2023

102. Podwójne szczęście

 i podwójny strach.  

W sobotę w końcu udało się  nam (mężowi i mnie) spotkać z naszą przyszywaną, "mentalną" córcią i jej mężem. Pierwszy  raz od kilku miesięcy,  bo oni w stolicy, a my na końcu mapy (świata) - w Szczecinie. Prawie rok temu byliśmy na ich weselu, a w sobotę  na pytanie :  - "Co słychać" ? - usłyszeliśmy: "Będziecie dziadkami! Podwójnymi "!

Jeszcze tego nie ogarniam. No bo jak to? Moja Ania będzie? jest? Mamą???

No i teraz mam się o kogo martwić...



poniedziałek, 24 lipca 2023

101. Tak sobie, o niczym

 Początek tygodnia jak marzenie - tylko półtorej godziny zajęć id 9. rano. Na dodatek z wyjątkowo zdolną, pracowitą i sympatyczną dziewczyną. Chyba mogę powiedzieć, że - mimo kolosalnej różnicy wieku - udało bam się zaprzyjaźnić. 

Po powrocie  do domu przegląd lodówki i stwierdzenie, że muszę wyjść po coś na obiad. Przy okazji oddam książki do biblioteki,  bo już z tydzień naliczają mi karę za nieterminowy zwrot. 20 gr za każdą książkę i każdy dzień. Cena nie zwala z nóg, ale trochę wstyd.

Po południu powinnam zmusić męża do wycieczki po deskę do prasowania. Poprzednia to już rzęcĥ, który jakiś miesiąc temu powinien wylądować na śmietniku. A tak swoją drogą, to jaki to jest rodzaj śmieci?

Wszystko  by było proste i łatwe, gdyby nie ból, który mi towarzyszy od kilku miesięcy. Mam już trzy różne diagnozy ( uszkodzenie więzadła biodrowo-kulszowego, rwa lub  nerwoból niewiadonego pochodzenia)i tyleż sposobów leczenia. Wszystkie  bez efektu. Żeby  było śmieszniej, to nie działają też żadne leki przeciwbólowe. Za tydzień nam kolejną wizytę u specjalisty. Ciekawe, co ten zobaczy w moich wynikach i co wykombinuje.🙈  

No więc ruszam powoli,  zagryzając zęby.

Bawcie się dobrze.🥰

sobota, 24 czerwca 2023

100. To już lato...

 Ostatni raz byłam tu 15 kwietnia...  Różne rzeczy dzieją się w moim życiu,   ale to tylko codzienna szarość. Praca, zmęczenie, ból spowodowany chorobą, jakaś taka obojętność na to, co się wokół mnie dzieje.   

Kryzys w programie, który już trochę mniej mi odpowiada, to ich kryzys. Sami muszą to załatwić.

 Ktoś odwołał ślub w ostatniej chwili? No cóż... Albo będą razem, albo  nie.

Bunt w Rosji? Nie pierwszy i pewnie nie ostatni.

Tylko lato cieszy. Zapach kwitnących na moim osiedlu lip przypomina wakacje w domu Rodziców.  Tamte lipy aż szumiały od może nawet tysięcy pszczół, które zbierały nektar...

Niekoszone trawniki zamieniają się powoli w łąki i zachwycają moje oczy...

Lato... Znowu spędzę je w mieście,  bo praca, przygotowanie kursantów  do egzaminów, dorabianie do nauczycielskiej emeryturki...

Jakiś takie to wszystko byle jakie... Trudno mi wykrzesać z siebie energię, chęć do dzielenia się codziennością, która jest do bólu zwyczajna.

Dobrego lata wszystkim!

🏝  🏞  🦋  🌻  🚍  🏕  🛶  🛤








 

sobota, 15 kwietnia 2023

99. Nikt nie czyta, więc rzadko piszę

                    Przed chwilą w radio podali, że xx  lat temu urodził się Leonardo da Vinci i Olga Boznańska. Hasłem dnia jest "Ludzi dobrej woli jest więcej".  Fajne słowa na trudne czasy.  Z tego powodu właśnie nadają piosenkę Czesława Niemena.

                Siedzę w sali na trzecim piętrze kamienicy, która ma swoje początki w XIV wieku. Przez niewielkie okno mam widok na czytelnię Książnicy Pomorskiej. Za chwilę rozpoczynam kolejne zajęcia z obcokrajowcami. Mam w grupie Białorusinów, Ukraińca i dwójkę Rosjan. Momentami  atmosfera bywa przyciężkawa, choć Dasza i Ilia są Bogu ducha winni. Przynajmniej tak myślę i chcę w to wierzyć.

          Właśnie odezwał się domofon. znak, że ktoś wspina się na to trzecie piętro.

Ściskam Was!

piątek, 24 lutego 2023

98. 365 dni

 Rok temu o tej porze  oglądałam wszystkie telewizyjne wiadomości. Trochę z niedowierzaniem, z wielkim  przerażeniem i zupełnie bez wyobrażenia o tym, co będzie dalej. 

Na pewno nie byłam w stanie wyobrazić sobie, jak ta wojna zmieni moje życie. 

Dziś NAPRAWDĘ doceniam fakt, że nam dach nad głową,  że śpię we własnym łóżku,  siedzę w ciepłym mieszkaniu i mam co jeść. 

Codziennie spotykam się z uchodźcami i czasem nie jestem w stanie unieść ich emocji, wspomnień... Ale prawdą jest też, że dużo się uśmiechamy, a nawet śmiejemy w głos, że rodzą się dzieci i uczucia, tworzy się nasz "surżyk", o którym za jakiś czas ktoś napisze pracę magisterską, oni wrastają w nasze miasto,  a dla nas ich obecność stała się codziennością. Życie toczy się dalej...

Ta wojna zmieniła mnie, moje miasto, kraj.  Ale niech się jak najszybciej skończy...



piątek, 6 stycznia 2023

97. Urodziny

 6 stycznia 1934 roku przyszła na świat moja Mama. Urodziła się w małej wiosce na Podkarpaciu,  w drewnianym domu postawionym na zacios. Była pierwszym dzieckiem moich dziadków - Heleny i Wojciecha.  Dla lata później, w 1936 roku, urodziła się Stasia, w 1941 Jańcia, a tuż po wojnie, w październiku  1945 roku, jedyny syn - Józiu.

Mojej mamy jeszcze ma już 18 lat. Stasia odeszła na wiosnę ubiegłego roku. Obie umarły 10 mają... Taki przypadek..

Mama była inna niż większość kobiet. Nigdy nie miała koleżanek ani żadnej przyjaciółki. Była małomówna. Przynajmniej ja tak ją pamiętam. Była też najzdolniejszą i najbardziej ciekawą wszelkich nauk osobą, jaką kiedykolwiek  poznałam.  W oczytaniu i szerokiej wiedzy nie mam szans, żeby dorosnąć Jej do pięt. 

Była inna, bo w przeciwieństwie do większości kobiet, nie potrafiła nawiązać kontaktu z żadnym małym dzieckiem. Otwarcie się  przyznawała, że nie jest w stanie pokonać dystansu między sobą a dzieckiem. Jej rozmowy z "kaszojadami" były  sztuczne... Może dlatego umiała oddać mnie na wychowanie swojej Mamie i Siostrze? W miarę dobry kontakt złapałyśmy dopiero  wtedy, gdy byłam mężatką, mamą, pracowałam. Nie, nie skarżę się. Takie po prostu było nasze życie...

Tak mi się zebrało na wspominki... Jeszcze  nie  nauczyłam się żyć bez Mamy.🤷‍♀️