czwartek, 21 listopada 2024

152 Hipochondria

 Znacie kogoś, kto lubi biegać do lekarzy? Ale nie do wszystkich, tylko takich z prof. albo przynajmniej doc. dr hab. przed nazwiskiem? Przy  czym  ten Ktoś o każdej wizycie dużo  opowiada i, jakby mimochodem,  mówi o lekarzu per Michał,  Leszek  czy inny Maciek, dając do zrozumienia, że są conajmniej dobrymi znajomymi i razem na wódkę chodzą. Albo na coś innego. Ten  Ktoś ma wszystkie  choroby wszechświata,  zna się na medycynie i farmacji, ze swobodą operuje skomplikowanymi nazwami badań. Jest "lepszy" od wszystkich.  Nawet covid miał pierwszy. Jeszcze w tv o tym nie mówili, a on już go miał.  

Wiedzę medyczną czerpie od wujka G. i cioci W., a potem ma wszystkie  objawy.  Rozmowy z Ktosiem koncentrują się wokół jego bolączek, co jest nie do wytrzymania. Dodam tylko, że Ktoś nigdy nie leżał w szpitalu. Dziś zadzwonił do mnie, ale schowałam głowę w piasek i nie odebrałam  telefonu.  Czuję lekki dyskomfort z tego powodu, ale postanowiłam,  że nie popsuję sobie wieczoru wysłuchiwaniem jojczenia. No, nie chce mi się i już. 

Domyślam się, z czego wynikają te urojone choroby (choć pewne dolegliwości  mogą być  faktem) i niekończące się opowieści o nich, ale przecież jest tyle różnych rodzajów aktywności, z których można czerpać radość,  że na wędrówki  po gabinetach lekarskich już  nie wystarczy czasu.  A co będzie,  kiedy  Ktoś naprawdę zachoruje?

Dużo zdrówka,  Dziewczyny! 🥰

niedziela, 17 listopada 2024

151 Polski być trudna języka

 Mało który Polak czy Polka mówi i pisze poprawnie po polsku. Większość  z nas ma niewielki zasób słownictwa,  nie potrafimy mówić płynnie, raczej niewielkie jest nasze pojęcie o  interpunkcji. Bardzo jestem ciekawa, ile osób zdałoby egzamin na poziomie C1...

Wczoraj był egzamin pisemny,  a dziś ustny z języka polskiego  jako obcego. Jest to egzamin państwowy, a pozytywny wynik otwiera przed obcokrajowcami wiele drzwi. Słuchałam zdających na poziomie B1 i muszę przyznać, że sporo  osób mi zaimponowało  umiejętnościami. Kilka razy byłam  naprawdę pod wrażeniem. Szczególnie, kiedy ktoś uczył się sam,  bo  mieszka na wsi i nie miał szansy, żeby chodzić na kurs.


czwartek, 14 listopada 2024

150 Pół na pół

 Co drugi szew zdjęty. Na ich miejscu mam plasterki,  które  łączą brzegi rany.  Do pracy chodzę z opatrunkiem na twarzy, bo  nie każdy znosi  tego typu widoki. Kupiłam  plastry w cielistym kolorze, ale najwyraźniej mam uczulenie na jakiś składnik kleju, bo po godzinie spuchłam. Pozostają mi więc tylko białe. Trudno. Wyniku z histo nie ma i pewnie jeszcze ze dwa tygodnie nie będzie. Nie myślę  o tym,  bo myślenie niczego nie zmieni. Ani wyniku, ani terminu. 

Tych kilka dni wolnego po zabiegu bardzo mi się przydało. Wyspałam się, odpoczęłam, przeczytałam dwie książki (niezbyt ambitne, ale co tam ), rozwiązałam chyba  ze dwadzieścia  krzyżówek, spędziłam fajny ranek z synową i fajne popołudnie z młodszą wnuczką. Zrobiłam też kilka lekcji on line. Oprócz grup mam też zajęcia indywidualne,  a te mogę robić zdalnie. 

We wtorek już byłam normalnie w pracy. Od soboty zaczynam egzaminacyjny maraton.  Łatwo nie będzie, ale pewnie jakoś przeżyję.


wtorek, 5 listopada 2024

149 Początek czy koniec?

 Idąc dziś na zabieg, zastanawiałam się czy to koniec, czy może początek przygody... Trochę się stresowałam, ale bez przesady. Tym bardziej, że była ze mną najstarsza Wnuczka. Sama zaproponowała, że ze mną pojedzie. Dobre z niej dziecko. 

Cała impreza trwała niecałe pół godziny. Więcej było szycia niż cięcia, bo zmiana była duża, choć jeszcze nie rzucała się w oczy.

 Nawet nie zapytałam, kiedy będzie wynik  histo. Za dziesięć dni zdjęcie kilku szwów i zastąpienie ich plasterkami. I tak co kilka dni aż do pełnego wygojenia rany.

Na razie nie boli. Na wszelki  wypadek po powrocie do domu  połknęlam dwa metafeny.

 

piątek, 25 października 2024

148 Sukienka

 Kupiłam sobie sukienkę. Czarną w białe, a może szare kwiatki.  Kupowałam wieczorem, a światło w sklepie  było takie sobie, wiec dokladnie sie jej nie przyjrzałam. Założę ją jutro, bo wybieramy się na  na wernisaż, a potem idziemy do teatru.  Będzie to wernisaż wystawy Marii Majcher -  dziewczyny, która zmarła w wyniku obrażeń  jakich doznała w wyniku  wybuchu w pracowni Akademii Sztuki. Wystawę przygotowuje pani, która ocalała.  Po wernisażu przenosimy się do Teatru Polskiego, żeby obejrzeć "Politę" w reżyserii  Janusza Józefowicza. Ponoć warto.

Mogłam pójść w czymś, co mam w szafie, ale postanowiłam rozładować stres nowym ciuchem. A stres jest przeogromny, bo moja ukochana Ciocia usłyszała wyrok, ale nikt nie zna terminu wykonania. Jej czas się nieodwołalnie kurczy. Nie wiem, jak to udźwignę... Mój czas  w sumie też moze znacznie przyspieszyć (oby nie nas wszystkich), bo na cito szukam chirurga- onkologa. Takiego,  który ma talent artystyczno-krawiecki, bo chodzi o twarz. Nie chciałabym straszyć ludzi i narażać się na domysły, że pewnie zaryłam gębą w krawężnik.

Jednak na razie mam nową kieckę  i plany na sobotę. 

Poszukiwania zostawiam na przyszły tydzień.

piątek, 20 września 2024

147 Kolobrzeg

 Mój syn miał że cztery lata,  kiedy z upodobaniem wyśpiewywał, że  "Płynie przez Kołobrzeg  Parsęta, Parsęta", więc  dziś dostał ode mnie taką fotkę:

A to ja, wczoraj, przed zachodem słońca. 

Odkąd pamiętam, kocham morze. A konkretnie jego jednostajny szum, stalowoszary kolor, zapach, który jest inny niż wszystkie zapachy świata.  Nie pamiętam,  kiedy zobaczyłam ten bezkresny, piękny widok, ale na pewno było to w Mielnie. Tym razem jestem w Kołobrzegu. Mam(-y) dziś w nogach 15 tysięcy kroków i masę cudnych wrażeń. Nie żeby Kołobrzeg był ósmym cudem świata, ale po kilku latach bez urlopu zachwyca mnie wszystko. Nawet zakupy w tutejszej żabie.  A spacer brzegiem morza wyzwala we mnie wszystkie możliwe hormony szczęścia!😀


wtorek, 17 września 2024

146 Powódź i nie tylko

 Powódź

Pamiętam  tę, sprzed lat. Niewiarygodne nieszczęście. Dziś jest lepsza łączność, dokładniejsze analizy zjawisk pogodowych, a więc i możliwości  planowania ewakuacji, zabezpieczenia majątku. Choć wody i tak nikt nie zatrzyma, nie pokona.

Moi wybudowali ładne domki, mają zadbane ogrody i w ogóle fajne życie,  ale 300 metrów  od Widawy albo  niedaleko Odry. Zresztą nie oni jedni. Całe osiedla powstały w takich miejscach. Bo działki były tanie.🙈 Teraz samochody wywiezione  gdzieś, gdzie woda nie dojdzie, domy zabezpieczone workami z piaskiem,  kto był szybszy, ten ma butelkowaną wodę, chleb i konserwy. Owadowo-żabie sklepy mają wielkie obroty.

Strasznie się boję.

Demencja 

Straszna choroba.  Degeneracyjna. Odbiera wszystko. Niektórym daje wyciszenie, innym agresję. Znam i taki, i taki przypadek.  Dostałam dziś w twarz, dowiedziałam się, że jestem mordercą, szmatą i dobrym człowiekiem,  byłam przytulana i szarpana za włosy,  całowana po rękach i bita.  Pełne spektrum zachowań mojej, przez pół wieku, przemiłej sąsiadki.

Podziwiam  jej córkę. Te zachowania, to jej codzienność. Jak długo  jeszcze da radę?  Nie odda mamy do żadnego ośrodka, bo nikt się nią nie zaopiekuje tak  jak ona...

Urlop

W czwartek  jedziemy na wakacje. Na całe CZTERY dni. Będę spała, spacerowała nad morzem, czytała, piła kawę i jadła ciastka. Kompletnie nieodpowiedzialnie  i bez wyrzutów sumienia.  I ani razu nie pomyślę o moich kursantach,  o szkoleniach, egzaminach i wymaganiach na B1 czy C2. Może nawet wyłączę telefon? Będę egoistycznie cieszyć się urlopem, choć na świecie dzieją się straszne rzeczy. 😪

 

niedziela, 1 września 2024

145 Początek roku

 Już dość długo jestem na  emeryturze, a dziś śniło mi się, że uzupełniam dziennik. Taki, jak kiedyś, papierowy...

Rok dalej zaczyna się 1. września, kończy w czerwcu, a potem są wakacje.😀

Słonecznego września! ☀️


sobota, 17 sierpnia 2024

144 Sama w domu

 Mieszkam w tym samym mieszkaniu 54 lata. Mój świat to te 57 metrów kwadratowych na drugim piętrze "gierkowskiego" bloku. Spośród 15 rodzin, które zamieszkały tu w 1970 roku zostało tylko kilka.  Wszyscy się postarzeli. Te dzieciaki sprzed pół wieku już mają wnuki.

Różne koleje losów przeżyłam w tym mieszkaniu. Dużo dobrych, sporo złych, ale nigdy nie chciałam się stąd wyprowadzić. Mogłam zamieszkać na wsi w wygodnym domu z ogrodem, ale to nie dla mnie.

Tu co jakiś czas robi się remont, żeby było wygodniej żyć, zmienia się meble, kolor ścian, przybywa na nich obrazków i fotografii, ale to jest ciagle to samo moje miejsce. 

Nie lubię, kiedy mąż na dłużej wyjeżdża, ale jednocześnie lubię być w domu sama. Wtedy coś tam sprzątam, układam,  przeglądam zawartość szaf i szuflad, przesiaduję na balkonie, czytając książki. Zastanawiam się czasem ile jest we mnie osoby towarzyskiej,  a ile samotniczki.

Jestem jak kot, który przywiązuje się do miejsca - mieszkania, osiadła, miasta. 

A Wy lubicie zmiany, przeprowadzki?

niedziela, 4 sierpnia 2024

143 Sobota i niedziela

 Czterodniowy "urlop" to okazja do odgruzowania mieszkania. Nawodniłam moje storczyki, umyłam  jedno okno i posprzątałam najmniejszy pokój. Ręce mi odpadają,  bo odkurzałam książki. Ręcznym odkurzaczem i ściereczką. Każdą jedną po kolei. Różne kurzołapy też wypucowałam. W nagrodę zrobię sobie kawę i zalegnę na balkonie z książką.

Zaległam i dalej zalegam. Na dowód, że naprawdę miałam co odkurzać, chciałam zamieścić zdjęcia,  ale czemuś mi się nie udało.🤷‍♀️

Przeczytałam wczoraj, że od 15 lutego tego roku każdy, kto pracuje z dziećmi musi być zweryfikowany przez dyrekcję,  że nie był karany jako przestępca seksualny. Dotyczy to też rodziców, którzy jadą na wycieczkę z klasą (najczęściej swoich dzieci) jako opiekunowie wspomagający. Takie zaświadczenia muszą też przedstawić studenci, którzy mają praktyki w placówkach edukacyjnych. Przepis  jak najbardziej potrzebny.  Rozumiem, że dotyczy on nowych osób przyjmowanych do pracy. A co z tymi, którzy nie byli karani, a mają pedofilskie skłonności?  W ciągu zawodowego życia dwa razy spotkałam się się z takim przypadkiem. Raz sprawa skończyła się wyrokiem, ale w szkole wiedziało o tym kilka osób.  Drugiego nauczyciela uczennica oskarżyła o molestowanie, sprawa trafiła do prokuratury i... rozeszło się po kościach. Nie chcę pisać o szczegółach,  ale wszystko zamieciono pod dywan, a pan poszedł na emeryturę. Może udzielać korepetycji, jeździć z młodzieżą na kolonie, pracować na zastępstwie. Jednym słowem żaden przepis nie uchroni dzieciaków przed takimi ludźmi.



czwartek, 1 sierpnia 2024

142 Lato

Siedzę sobie w miękkim ogrodowym fotelu na moim malutkim balkonie i jest mi fajnie. Ciasno tu, ale mimo wszystko jest mi wygodnie. Lekki wiaterek, słoneczko,  na podwórku cisza. Słychać auta,  przejeżdżające nieodległą  ulicą, czasem trzasną drzwi  do którejś z klatek schodowych w bloku naprzeciwko, czasem jakieś głosy. Ludzie są blisko, a jednocześnie  daleko. Słucham muzyki, czytam przyniesioną dziś z biblioteki książkę. Luksus... Do pracy idę dopiero w poniedziałek. W głowie błąkają mi się pomysły na kolejne lekcje z grupą. Ale to dopiero  za kilka dni.😀
Miłego sierpnia!❤️

wtorek, 30 lipca 2024

141 Carmen

 Chodzicie do opery? Bo ja nie. Nie mam (już) takiego słuchu, żebym mogła się delektować subtelnościami w interpretacji operowych arii, a grę aktorską wolę obserwować w klasycznym teatrze. Trochę się na tym znam i po prostu lubię. Pewnie gdybym nie dostała zaproszenia, to i na dzisiejszą "Carmen" też bym nie poszła.  Ale skoro już miałam zaproszenie, to nieelegancko było nie pójść.  I nie żałuję. "Carmen" to  - jak czytałam - bardzo bogata opera - duża obsada,  scenografia, kostiumy - pewnie w operze jest co podziwiać.  To przedstawienie było jedynie skrótem fabuły. Na dodatek pokazanej w bardzo umownej scenografii.

Scena była okrągła i znajdowała się w przestrzeni pomiędzy widownia a sceną. Artyści wchodzili na nią po dostawionych schodkach. Carmen (Alexandra Rodrik),


zagrawszy emocjonalną scenę z Don Josè (Guillermo  Valdes)) schodziła z impetem i o mało z tych schodków nie spadła.

No i był jeszcze Escamillo (Predrag Stojanović)

Bez niego spektakl nie miałby sensu, bo którzy by zabiegał o względy pięknej Cyganki...

To były dwie godziny kontaktu z pięknymi głosami,  skupienia na muzyce  i grze aktorskiej.

A wszystko  to dzięki Uckeroper. Może ktoś będzie miał okazję zobaczyć ten spektakl w Angermünde albo Prenzlau. A może zaprosi ich jakiś Dom Kultury w Waszej okolicy? Warto.



 




niedziela, 30 czerwca 2024

140 Dolina kiczu

 Jestem w Dolinie Kiczu. Drugi człon nazwy jest mój osobisty. Mało widziałam, ale tu jest niezwykle. Meble w stylu bogatej wiejskiej chaty sprzed dwóch, może trzech, stuleci - dechy z solidnymi, ozdobnymi okuciami, takież drzwi wewnętrzne. Wejściowe oraz okna w pełni nowoczesne. Łoża barokowe lub zgrzebne, drewniane.


Na ścianach lustra w "złotych " ramach. 


Za to w każdym domku jest łazienka prosto z casto lub leroja, ciepła woda i jakieś kosmetyki. Przed domkami (mam wrażenie, że każdy jest inny) stoliki, krzesła, coby rano można było wypić kawę, kontestując otoczenie. Trzeba przyznać, że nasadzenia są przemyślane. Tujowe alejki skutecznie oddzielają domki i nikt nikomu nie przeszkadza. Chyba, że akurat pani wójt obchodzi imieniny/urodziny i zaprosiła gości oraz zespół muzyczny. Wczoraj miałam akompaniament do czytania. W sumie fajna sprawa. Jest kilka miejsc do grillowania, łączka i pomost nad jeziorem. Natura w zasięgu ręki. W nią wkomponowano przeróżne... smoki.





Jedne mniejsze, inne wielkie, jedne wykute, inne poskładane z błyszczących elementów. Istny misz masz albo nawet kogel model. Dolina kiczu w czystej postaci. Mnie to w sumie nie przeszkadza, bo przyjechałam tu, żeby się wyspać po ciężkim tygodniu. Doskonale mi się to udało. Może nie jestem pełna werwy, ale czuję się wypoczęta. Nareszcie.


Celem mojego męża i jego znajomych była sesja zdjęciowa. Chyba jest to cel sam w sobie, ku wspólnej uciesze. Bawią się, odgrywając role bohaterów swoich ulubionych filmów. Szyją stroje, spędzają długie godziny nad makijażem.i fryzurami. Kompletnie nie moja bajka. Sesję przespałam, zdjecia obejrzę w domu, potem może na fb.

Niedzielne popołudnie spędziliśmy w Szczecinku.  To piękne miasto z bogatą historią i browarem restauracyjnym, mieszczącym się w starym młynie.

Jeśli będziecie w pobliżu, koniecznie wstąpcie tam na obiad i doskonałe piwo.

A na jednej z uroczych staromiejskich uliczek spotkałam takiego jegomościa...


środa, 26 czerwca 2024

139 Po

 Już po egzaminie. Ostatnie dni to była praca po 12 godzin dziennie, ale wszystko sprawdzone baaaardzo dokładnie, choć pewnie zewnętrzni kontrolerzy znajdą błędy i moje, i egzaminowanych. Język to taka materia, w której pewne reguły można różnie interpretować, więc nie mam złudzeń, że wszystko  będzie dobrze. Ale w tej chwili  nie chce mi się o tym myśleć. Jestem bardzo zmęczona. Chcę się wyspać. Marzę choćby o jednym beztroskim dniu. Takim bez prania, sprzątania i innych domowych zajęć. Z książką, w pozycji horyzontalnej. I nie musi to być nad morzem. 

niedziela, 16 czerwca 2024

138 Egzamin

 Za tydzień mój debiut w roli egzaminatorki. Będę sprawdzała prace obcokrajowców,  którzy postanowili zmierzyć się z poziomem B1. Będę też oceniać egzamin ustny. Na szczęście zawsze w parze z kimś doświadczonym. Boję się bardziej niż przed własną maturą.


Umarła moja ciotka Jadźka.  Miała 97 lat. Umarła na starość. Jej matka  - Aleksandra (moja babcia) i syn -Janusz - też odeszli w czerwcu. Ona wybrała dobie na pożegnanie ze światem dzień urodzin mojego syna. On zaś przyszedł na świat trzy dni po śmierci swojej prababci Aleksandry.

Zwracacie uwagę na takie zbieżności dat?

środa, 1 maja 2024

137 Niech się święci

 Pamiętacie to hasło - " Niech się świeci 1 Maja"?

Pewnie tak. Pochody,  akademie, flagi, a po pochodzie potańcówki, kiermasze, na których było to, czego nie było w sklepie, spacery i wesołe miasteczko. Kolorowy dzień w szarym kraju. 

Jako dziecko byłam mała i cherlawa, często chorowałam, więc z obawy o moje szlachetne zdrowie rodzice pisali mi skierowaną do wychowawczyni  prośbę o zwolnienie z udziału w pochodzie. W liceum też jechałam na tym patencie.  Zwykle tego dnia szło się z koleżankami na lody albo z chłopakiem na randkę. Jeśli aktualnie ktoś się po życiorysie plątał.

Tylko raz musiałam wziąć udział w pochodzie.  To był chyba 1985 rok. Od września miałam zacząć pracę na etacie (wcześniej zatrudniona byłam na zastępstwie za koleżankę) i bardzo mi zależało na służbowym przeniesieniu. Przed 1maja poszłam  do dyra z prośbą,  żeby mnie zwolnił z pochodu, bo miałam małe dziecko,  które samo w domu zostać nie może. A dyro mi na to, że iść nie muszę, ale muszę pamiętać, że on mi będzie pisał opinię w związku ze zmianą pracy (szkoły).  No i poszłam w pochodzie z synem. Było zimno, padał śnieg,  zmarzliśmy czekając w kolejce na przemarsz przed trybuną i w efekcie  trzy tygodnie byłam na zwolnieniu. 

Pracę zmieniłam, niewiele później pochody zmieniły się w demonstracje połączone z bitwami ulicznymi i już nigdy nie brałam udziału w pierwszomajowych uroczystościach. 

Dziś święto pracy czczę pracą - piorę, prasuję i mam nadzieję usiąść do maszyny, żeby skrócić spodnie i sukienkę,  które zostały uszyte na osoby słuszniejszego  niż mój wzrostu.



czwartek, 25 kwietnia 2024

136 Awaria neta

 Poszłam  do lekarza, bo mi się tabletki kończą, a telefonicznych porad u niego nie ma. Trzeba się pojawić osobiście.  Doktor zadał standardowe pytanie "Jak tam u pani"?, usłyszał szczerą odpowiedź,  że "Do dupy", poczym przeszliśmy do omawiania naszych wrażeń z wystawy obrazów. W końcu Pan zapytał, co mi się skończyło i miał szczery zamiar wypisać mi receptę, kiedy okazało się, że Internet nie działa. No i powstal problem. Doktor poczuł się kompletnie bezradny. Śmiesznie to wyglądało, jak się miotał. W końcu podpowiedziałam mu, żeby może zajrzał do mojej papierowej karty  bo tam powinno być zanotowane  jaki lek przyjmuję. Teraz czekam na info z IKP, że recepta już jest.

Nie ma neta, nie ma leczenia.



poniedziałek, 22 kwietnia 2024

135 Kwiecień

 Kwiecień - plecień, no ale bez przesady! Na (chyba) dwa tygodnie przed maturą kwitną kasztany, bzy i rzepaki pachną aż w nosie kręci i na to wszystko dziś rano padał śnieg! Byle jaki, bo byle jaki, ale jednak śnieg!  Zimowe kurtki spakowałam próżniowo, bo przecież maj za pasem i teraz marznę, ale się zaparłam, że już ich z szafy nie wyjmę. 

Jutro mam otwartą lekcję polskiego. "Występ" przed możnymi naszego miasta, od których zależy kasa na dalsze działania Centrum Integracji Polsko-Ukraińskiej. Kiedyś bym się przed taką imprezą strasznie denerwowała, a dziś luzik. A nie powinno tak być, bo rutyna gubi.


sobota, 13 kwietnia 2024

134 Postęp medycyny

 Postęp nauk, a medycyny w szczególności , otwiera przed pacjentem ogromne możliwości robienia przeróżnych badań . Zajrzą Ci do każdego zakamarka ciała,  często bezboleśnie, przeanalizują krew, mocz i wszystkie ich składniki, a na koniec usłyszysz coś , co  da nadzieję, albo ją odbierze.

Moja cioteczny babcia w którymś tam roku życia zaczęła źle widzieć, więc dostawała coraz to grubsze szkła, które po czasie przestały pomagać. Jej siostrzeniec miał postawiona diagnozę, dostawał zastrzyki do oka, które początkowo dawały nadzieję, a potem przyniosły kompletne rozczarowanie. Pod koniec życia ledwo widział.


  Ja skorzystałam z bardzo nowoczesnych badań tylko po to, żeby się dowiedzieć, że choroba jest genetyczna, nie leczy się jej, a prowadzi do ślepoty. Jedyne zalecenie to wprowadzenie czerwonych i fioletowych warzyw do diety  i przerzucenie się na podcasty i audiobooki.

Przydał mi się ten postęp medycyny. Będę wiedziała, jak się urządzić na przyszłość. No mam zamiar jeszcze trochę tu pobyć.

Muszę doczekać matury i studiów Najmłodszego, a to jeszcze przynajmniej  10 lat. Bardzo bym chciała wiedzieć, kim będzie, bo ma tak niestandardowe zainteresowania, że aż mnie korci, żeby poznać jego wybory i ich skutki. 

wtorek, 2 kwietnia 2024

133 Mowa przed myślą

 Poleciałam rano do biblioteki, bo jeszcze kilka dni i znowu bym musiała szukać dwudziestogroszówek, żeby zapłacić karę. Biorą 20 gr za każdy dzień przetrzymywania książki i czasem muszę czekać, żeby się uzbierało chociaż 2 zł, bo kto teraz ma w portfelu  moniaki.😉

No więc wchodzę  i coś mi nie pasuje. Za biurkiem  siedzi niby pani  Ula, ale jakaś inna.  Szczuplejsza i z grzywką. Może zmieniła fryzurę,  może zeszczuplała? Dość dawno jej  nie widziałam, więc mogła się zmienić. Te myśli przelecialy mi przez głowę w ciągu sekundy i w ciągu tejże sekundy wypaliłam: 

- O! Jakoś pani inaczej  wygląda!

W tej samej chwili zobaczyłam,  że to nie Ula, więc dodałam, żeby ratować swoją sytuację i nie wyjść na przygłupa:

- Jak ostatnio Panią widziałam,  to jakoś  inaczej Pani wyglądała.

- Tak. Kiedy ostatnio bylam tu na zastępstwie nie miałam  grzywki.

Tak jest, kiedy najpierw się mówi, a potem myśli.

poniedziałek, 1 kwietnia 2024

132 Po świętach...

 Pierwszy raz w dorosłym życiu nie świętowałam Wielkanocy.  Nie robiłam wielkich zakupów, nie pucowałam mieszkania, nie myłam okien. W sobotę z rodziną syna byliśmy u nich na  działce,  gdzie pod koniec lata zacznie się budowa ich domu.  Było ognisko, kiełbaski, warzywa i kromki chleba  z grilla. I oczywiście  gadanie o wszystkim i o niczym. Świeże powietrze  mnie wykończyło. Po powrocie  do domu padłam na dwie godziny. Pewnie nawet chrapałam.😉 Niedziela  była jak każda inna. Dziś syn z dziećmi  byli u nas na obiedzie. Synowa nie miała siły na wyjście z domu,  bo była po 24-godzinnym dyżurze w pracy.  Nastąpiła wymiana serników i innych dóbr,  Najmłodszy pochłonął największego schabowego, potem tradycyjnie graliśmy w państwa-miasta. Jak zwykle. To taka nasza rodzinna tradycja.

Dlaczego tak? Trudno mi się pozbierać po śmierci wujka,  bliska mi Młoda Dziewczyna trafiła w środę do szpitala psychiatrycznego, martwię się przyszłością  - same zmartwienia i kłopoty.  Nie miałam ani sił, ani ochoty na świętowanie. 

Żeby choć wiosna przyszła...


sobota, 30 marca 2024

131 Szczęśliwości

 Wszystkim  życzę szczęśliwych świąt.  Tak szczęśliwych,  jak tego chcecie. 



Kto chce, niech sie wyśpi, kto chce, niech siedzi z rodziną przy stole,  idzie na spacer albo ogląda Netfliksa.  Byle tylko w spokoju i zdrowiu.

Niech święta przyniosą wszystkim wiarę, nadzieję i miłość.

sobota, 2 marca 2024

130 Katastrofa

 Wczoraj,  w piątek, skończyłam pracę chwilę po 14 i miałam ochotę pojechać do galerii handlowej. Na przystanku tramwajowym przy Placu Rodła byłabym pewnie około 15. Zwykle dwa razy dziennie czekam tam na tramwaj. Ale nie pojechałam, bo stwierdziłam, że nie będę się targała z zakupami po tramwajach. W sumie zakupy zrobiłam w swoim osiedlowym Netto

Przyszłam do domu i pierwsze co zrobiłam, to włączyłam telewizor. Akurat na tvn24. A potem szybki telefon do wnuczki, która pracuje niedaleko miejsca wypadku. Na szczęście,  była bezpieczna. Średnia też, choć w chwili wypadku była po drugiej stronie ulicy. Mąż nie odbierał telefonu. Włos mi się zjeżył na głowie,  bo  redakcja też jest w centrum, a jemu zdarza się wędrować po mieście. Potem okazało się, że był w pracy. Przez to nieszczęsne skrzyżowanie przechodził pół godziny później.

Patrząc z przerażeniem na ekran telewizora, odbierałam i wysyłałam wiadomości "Jesteś bezpieczna"? "Tak, wszystko w porządku". W pewnym momencie  zobaczyłam w tv przyjaciółkę Najstarszej. Na szczęście  całą, zdrową,  choć mocno zdezorientowaną. 

Każdy mógł tam być. To był piątek, pora powrotu z pracy, z zakupów. Tam zawsze jest mnóstwo ludzi. To podwójny przystanek, a zwykle brakuje miejsca, żeby usiąść. Często stoją tam grupki uczniów z pobliskich liceów. Stamtąd do domu jeździ czasem moja Średnia.

I nigdy nie wiadomo, kiedy i skąd pojawi się szaleniec,  którego gonią potwory, pijany albo naćpany "rajdowiec", któremu real myli się z grą komputerową...

Od czasu, kiedy kilka lat temu kierowca wjechał w przystanek na ul. Wyszyńskiego, bałam się czekać na tramwaj przy Rodła. Tam są po trzy pasy ruchu w każdą stronę, rondo, a torowisko przebiega przez środek tego węzła.  I do tego masa ludzi, bo to przecież niemal środek miasta. Mogłam się spodziewać,  że ktoś zjedzie z lewego pasa ruchu i wpadnie na przystanek. Wersja, że ktoś wjedzie na przejście dla pieszych zgodnie z kierunkiem ruchu nie przyszła mi do głowy. A jednak ktoś to zrobił.

Strasznie mnie zabolało   że niemal natychmiast  pojawiły się na różnych forach nienawistne komentarze, że sprawcą był Ukrainiec. A jakoś nie ma takich wpisów na temat mordercy Białorusinki w Warszawie.  

Kim my jesteśmy?


czwartek, 29 lutego 2024

129 Bańka wspomnień

 Zbieram wspomnienia. Każde jest wspólne z kimś. Zbieram je, zbieram aż w końcu bańka z tymi wspomnieniami się zamyka. Już nic z niej nie ubędzie i nic nie przybędzie.  Już nie mogę zapytać: "A pamiętasz"? Wspomnienia są już tylko w mojej głowie.  Jak długo jeszcze?

piątek, 16 lutego 2024

128 Kobieta w czerwonym kapeluszu

 Jest wysoka i szczupła.  Ma długie  blond włosy. Zawsze nosi piękny,  czerwony kapelusz. Do mnie i do wielu innych osób mówi po imieniu, zawsze wita się z każdym serdecznie. Tak też było wczoraj, kiedy przyszłam do Willi Lentza  na koncert Martyny Jakubowicz.  Przed koncertem, na piętrze odbywały się spotkania ze szczecińskimi pisarzami (jest to dość liczne grono) i tam na siebie wpadłyśmy.  Pani zauważyła mnie pierwsza, powitała z uśmiechem i cmokiem , potem zaczęła opowiadać, że "Wiesz, Leszka (Hermana - dość poczytnego autora) już nie ma, spóźniłam się, ale o!, mam trzy książki, to dla syna, no i wiesz miałam operację na to ucho, ale coś źle poszło  i znowu tam idę, a tam jest Basia, ale ona chyba idzie na wernisaż...".  I tak ciągle, niemal na jednym oddechu.  I dobrze, bo mialam chwilę, zeby ochłonąć z zaskoczenia. Przypomniałam sobie, że już kilka razy była podobna sytuacja, ale ciągle zastanawiałam  się, z kim rozmawiam!  Trochę  głupio zapytać tak prosto z mostu "Kim Pani jest"? skoro ona mnie rozpoznaje i chyba nawet uważa za znajomą. W końcu się rozstałyśmy,  znalazłam Basię, wspomnianą przez Kobietę w Czerwonym Kapeluszu, i pytam: "Basia, kto to jest"? A Basia na to: "Nie wiem"!😂😂😂😂

Zapytałyśmy jeszcze kilka osób i NIKT nie wiedział. 






poniedziałek, 5 lutego 2024

127. Wizyta

 Po covidzie w 22 roku dostałam plik skierowań do specjalistów i na badania. To jeszcze było na fali paniki spowodowanej pandemią, wiec lekarze wystawiali skierowania dość lekką ręką. Drobne badania można było zrobić dość szybko, sama stwierdziłem, że jak na mnie wyniki są całkiem przyzwoite i przestałam o tym myśleć. Miałam jeszcze pójść do kardiologa. Termin - luty 2023, czyli osiem miesięcy czekania.  Ale ok. Przyszedł termin,  poszłam.  Dostałam kilka skierowań.  Jedno badanie zrobili mi w ciągu miesiąca, na kolejne czekałam od lutego do grudnia. Z gotowym plikiem papierów poszłam dziś do pani doktor, gdzie po raz kolejny musiałam opowiedzieć jakie leki biorę (mam spisane na jartce, bo zapominam ich nazwy), kiedy, kto i z jakiego powodu mnie ciął i zszywał i takie tam. Oczywiście zapomniałam o raku.🙈 Już na wyjściu z gabinetu tak od niechcenia  rzuciłam, że jeszcze raka skóry miałam, ale zapomniałam powiedzieć. Spojrzenie lekarki było bardzo wymowne.  Tak, jakby nie słyszała o mechanizmie wypierania. Mój mózg opanował go do perfekcji. Kolejna wizyta za rok.  Oczywiście  z kompletem wyników badań. 

sobota, 20 stycznia 2024

126 Babcia

 Moja Babcia Helcia to moje dzieciństwo, to każde wakacje, opowieści o rodzinie snute przed snem. To spanie na kłującym  sienniku, strasznie nudne majowe nabożeństwa majowe, po których kolana bolały od klęczenia w czasie odmawiania litanii. To niekończące się pochwały jaka to ja jestem mądra  i grzeczna. I oczywiście  mądrzejsza od drugiej wnuczki, mojej równolatki, ale wychowywanej przez rodziców. Byłam babciną dumą i sukcesem wychowawczym.😀

Dziadek to oaza spokoju, to pasienie krowy i wyprawy po owoce róży i tarniny. To był sposób dorabiania, bo pieniędzy  w domu było malusio. 

Drugich Dziadków ledwie pamiętam. Mieszkali na lubelszczyźnie. To było bardzo daleko. Dziadka widziałam raz, babcię może że trzy razy. Umarła trzy dni przed narodzinami mojego syna. Nie zdążyła być prababcią.

Dziś odwiedzą nas moje-nasze wnuki. Mój mąż jest dziadkiem przyszywanym i mówią do niego po imieniu, ale de facto jest ich dziadkiem.

Nasza najstarsza skończy w maju 24 lata. Pracuje, studiuje,  szuka swojego miejsca w życiu. Niełatwym życiu osoby niepełnosprawnej.

Średnia w kwietniu skończy 18 lat. Za rok matura, a potem może medycyna, może psychologia,  może studia związane ze sportem. Kto to wie? Na pewno  jeszcze nie ona sama. Jej pasja to piłka nożna. Gra w drużynie Pogoni.

Najmłodszy w lipcu skończy 12 lat. Fascynuje go układanie kostki Rubika. Robi to bardzo szybko. 

"To jest łatwe, babciu.  Trzeba tylko znać algorytm i permutacje". Kiedyś chyba nawet słyszałam te słowa.😉

Najmłodszych to bardzo ciekawe wszystkiego dziecko. Szpera w Internecie,  wyszukuje różne ciekawostki, którymi potem dzieli się z nami.  Nawet jeśli nie chcemy.😀

Tak więc dziś będzie rosół,  kurczak z owocami i schabowy dla Najstarszej. Ich ulubione dania, które ponoć robię najlepiej na świecie.😂

Wszystkim Babciom - obecnym i przyszłym - życzę wszystkiego najlepszego! Zdrówka  i dumy z wnuków!🌹🌹🌹




piątek, 12 stycznia 2024

125 Koniec kursu

 Piątek. Zawsze czekam na ten dzień, bo mogę wieczorem nic nie robić. Oczywiście  powinnam, bo samo się nie zrobi, ale jest przecież sobota, a po niej niedziela. Więc nie piorę i nie prasuję, nie sprzątam (z wyjątkiem łazienki, którą ogarniam co wieczór), nie zastanawiam się, jak przeprowadzić kolejne zajęcia, nie przygotowuję pomocy naukowych. Po prostu luz! Wszystko  odkładam na jutro. To taka moja piątkowa prokrastynacja.😉

Skończyłam dziś zajęcia (50 godzin) z dziewczynami na A1. Dziewczyny w wieku od 21 do 74 lat. Bardzo sympatyczne, pracowite, życzliwe wobec siebie nawzajem i wobec mnie.

Starałam się, żeby nie odczuwały stresu na tych moich zajęciach. I bez tego mają masę problemów, bo uczą się języka, niektóre zdobywają nowy zawód, wszystkie pracują i oczywiście  opiekują się dziećmi. A dzieci,  przedszkole czy szkoła to osobny problem.

Dlatego chcę, żeby choć na moich zajęciach czuły się swobodnie i bezpiecznie. Bardzo potrzebują takiego oddechu.

Ostatnie zajęcia to test  którego wyniki każda z Pań sama sobie policzyła i wie, ile udało jej się osiągnąć. A potem było wręczenie certyfikatów i różyczek, gratulacje, obietnice spotkań i życzenia zdrowia i końca wojny.

W poniedziałek  zaczynam pracę z kolejną grupą. 


❤️Wszelkie dobre myśli,  słowa i pragnienia zdrowia przesyłam Tobie , Roksanno! 

Włączam tryb telepatycznej walki. Pamiętaj, że zawsze jestem przy Tobie i wspieram Cię we wszystkim. Jeśli będziesz potrzebowała, to również fizycznie - obecnością,  pomocą.❤️